Świdnicki sąd ma rozstrzygnąć, czy 31 stycznia Dariusz Mańka podjął pod wpływem alkoholu czynności służbowe.
- Wnoszę o uniewinnienie. Popełniłem błąd, że przyszedłem tego dnia do pracy, choć byłem na urlopie. Nie podjąłem żadnych czynności służbowych, nikt przez moje działanie nie odniósł krzywdy - apelował Dariusz Mańka, komendant Straży Miejskiej w Świdniku na ostatniej rozprawie przed ogłoszeniem wyroku. - To był przypadek, wynikający z nieświadomości, bo nie zdawałem sobie sprawy, że "na kacu” człowiek może mieć promile.
Zapewnia, że wprawdzie rozmawiał feralnego dnia z pracownikami, ale nie składał żadnych podpisów na dokumentach, nie wydawał poleceń służbowych. - Byłem prywatnie - kwituje Mańka. Wyrok zapadnie pojutrze.
Przypomnijmy. Kłopoty szefa strażników zaczęły się 31 stycznia. Anonimowy rozmówca powiadomił świdnickich policjantów, że Dariusz Mańka może być nietrzeźwy. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, komendant właśnie wychodził z budynku straży. Badanie alkomatem przeprowadzono w świdnickim Urzędzie Miasta w obecności burmistrza.
Okazało się, że komendant miał 0,96 promila. Komendant tłumaczył się, że do pracy przyszedł tylko na chwilę, a wcześniej wziął urlop na żądanie. Ale zdaniem policji, popełnił wykroczenie, bo w stanie po użyciu alkoholu podjął czynności zawodowe.
Dlatego policja wysłała wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie komendanta. W międzyczasie Mańka dostał naganę od swojego pracodawcy, burmistrza Waldemara Jaksona. Powód: przyszedł do pracy, chociaż był na urlopie.
Pierwszy wyrok w tej sprawie już zapadł. Świdnicki sąd uznał, że Dariusz Mańka jest winny zarzucanego mu czynu, czyli podjęcia czynności służbowych pod wpływem alkoholu.
Zasądził 600 złotych grzywny i zwrot kosztów sądowych. Wyrok nie był prawomocny i pod koniec maja komendant odwołał się od wyroku, bo czuje się niewinny. Świadkowie natomiast niemal jednym głosem potwierdzają, że feralnego dla niego dnia podjął czynności służbowe.
Zanosi się jednak na to, że jeśli ponownie wyrok będzie dla niego niekorzystny, to pracy nie straci.
- Wyrok nie będzie miał skutku prawnego dla piastowania funkcji przez komendanta. To jest wykroczenie, więc stanowiska nie straci - mówi Artur Soboń, sekretarz Urzędu Miasta w Świdniku. - Poniósł wszelkie konsekwencje służbowe. Dostał naganę od burmistrza. A to jest bardzo dotkliwe, bo nie dostaje premii czy "trzynastki”.