Związkowcy z PZL-Świdnik oskarżają resort obrony o nieczyste zagrania w przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Zapowiadają protesty. Domagają się prokuratorskiego śledztwa, ale przyznają, że oferowane armii maszyny nie od razu były zdolne do walki.
– Nie godzimy się na kradzież Świdnikowi zwycięstwa w przetargu śmigłowcowym – mówi Krzysztof Kotliński, przewodniczący związku zawodowego „Lipiec‘80” w PZL-Świdnik. – Nasz AW149 PL byłby hitem dla Polski na miarę XXI wieku. To nie przeszło 40-letni Caracal, który też nie spełnia wymogów MON. Decyzja o wyborze tego śmigłowca jest nietrafiona, a warunki postawione w przetargu były nieuczciwe.
Z opinii związkowców wynika, że resort obrony faworyzował w przetargu śmigłowiec Caracal – konsorcjum Airbus Helicopters. Oferowany przez PZL-Świdnik śmigłowiec AW149 i oraz Black Hawk firmy Sikorsky były skazane na porażkę. Do testów na poligonie zakwalifikowano jedynie Caracala.
– Całe postępowanie powinny zbadać NIK, prokuratura oraz sejmowa komisja obrony. Rozmawialiśmy już z kilkoma posłami na ten temat – dodaje Kotliński. – Liczymy również, że zarząd firmy podejmie niezbędne kroki prawne, aby wyjaśnić sprawę. Wszystkie trzy śmigłowce powinny być dopuszczone do prób.
Związkowcy zaprzeczają informacjom podawanym przez MON, jakoby pierwsze wojskowe śmigłowce AW149 miały trafić do armii dopiero za cztery lata. Resort oczekiwał dwuletniego terminu.
– Pierwsze pięć maszyn mogliśmy dostarczyć właśnie za dwa lata – zapewnia Kotliński. – Byłyby to śmigłowce nieuzbrojone, do szkolenia. Przecież do ćwiczeń nie jest konieczna prawdziwa broń. Są symulatory. Po dwóch kolejnych latach dostarczylibyśmy właściwe AW149, a maszyny szkoleniowe zostałyby wycofane.
Taka propozycja najwyraźniej nie odpowiadała MON. Przedstawiciele resortu zwracali bowiem uwagę, że dostarczane armii śmigłowce powinny mieć pełną zdolność bojową.
Tymczasem liderzy pięciu organizacji związkowych, działających w PZL-Świdnik, wystąpili z oficjalnym protestem przeciwko działaniom MON. Odrzucenie AW149 określają jako decyzję „antypolską”.
– Uderza ona w interes gospodarczy Świdnika i regionu – mówi Piotr Sadowski ze Związku Zawodowego Inżynierów i Techników w PZL-Świdnik. – Jesteśmy rozgoryczeni decyzją MON i akcją dyskredytowania naszej firmy. Chcemy wyrazić nasz protest w milczącym marszu, który przejdzie ulicami Świdnika.
Związkowcy zachęcają mieszkańców miasta i regionu do wzięcia udziału w akcji. Marsz wyruszy w środę o godz. 15.15 sprzed bramy głównej PZL-Świdnik. Protestujący przejdą stamtąd na pl. Konstytucji 3 Maja.