Lokatorka bloku przy ul. Kopernika wypowiedziała wojnę spółdzielni mieszkaniowej. Chce zwrotu pieniędzy za wymianę okien.
Stanisława Sokołowska mieszka w bloku przy Kopernika od kilkudziesięciu lat. Ostatnio jej stosunki ze spółdzielnią nie układają się jednak najlepiej. Wszystko z powodu nadgorliwości lokatorki.
Kilka lat temu kobieta na własny koszt wymieniła w swoim mieszkaniu okna. - Nie miałam innego wyjścia. Administracja odprawiła mnie z kwitkiem - skarży się Stanisława Sokołowska. - Futryny były stare i wypaczone, że o szparach już nie wspomnę. Nie mogłam dłużej marznąć - tłumaczy.
Inwestycja kosztowała ją ponad 2 tys. zł. Nie miała oszczędności, więc wzięła kredyt w banku. Była pewna, że zgodnie z obowiązującymi zasadami spółdzielnia zwróci jej część wydatków. Wygląda jednak na to, że się przeliczyła.
- Do tej pory nie otrzymałam złamanego grosza. To skandal. Moja cierpliwość się wyczerpała - twierdzi. I zapowiada, że zaraz po świętach zgłosi sprawę do sądu.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku gróźb lokatorki się nie boi. Zapewnia, że zwróci jej pieniądze, kiedy przyjdzie na to czas.
- Racja jest po mojej stronie. Działamy według określonych zasad - mówi Andrzej Ćwiek. Mieszkańcy zgłaszają, które okna ich zdaniem należy wymienić. Ich prośby rozpatruje komisja kwalifikacyjna. Jeśli decyzja komisji jest pozytywna, nazwisko lokatora pojawia się na liście oczekujących. W tej chwili na wymianę czeka 13 tys. okien. - Ci, którzy za nowe okna zapłacili z własnej kieszeni, mogą liczyć na częściowy zwrot kosztów. Nazwisko pani Sokołowskiej jest już na liście, ale nie możemy jej obsłużyć poza kolejnością - tłumaczy prezes.
Kobieta jednak nie zamierza dłużej czekać. Twierdzi, że zadłużając się w banku nie miała zielonego pojęcia, że istnieje jakaś kolejka.
- To nieprawda. Co jakiś czas na klatkach schodowych pojawiają się informacje dla lokatorów - mówi Ćwiek. - Wymianę okien zaczęliśmy jakieś 10 lat temu. Do tej pory wstawiliśmy około 20 tys. nowych okien. I na tym nie poprzestaniemy. Ale to kosztowne przedsięwzięcie - wyjaśnia.
Stanisława Sokołowska nie chce słuchać żadnych tłumaczeń. - Jestem emerytką. Kwota, którą wydałam na nowe okna, to duże pieniądze. Spółdzielnia musi mi je zwrócić. Nie zamierzam czekać kolejnych kilku lat. Jestem pewna, że sąd przyzna mi rację.
Do sprawy wrócimy.