

Nieudany występ Motoru w Zabrzu. Beniaminek z Lublina przegrał z Górnikiem aż 0:4. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?

Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Gratulacje dla Górnika zasłużonego i przekonującego zwycięstwa. O ile w pierwszej połowie mieliśmy możliwość kontroli tego spotkania poprzez posiadanie mimo paru niewymuszonych błędów, to my dostawaliśmy się częściej przed linię obrony rywala. Tam nie podejmowaliśmy zbyt dobrych decyzji, ponieważ nie kreowaliśmy sytuacji. Albo brakowało podania od ofensywnych pomocników, albo kiedy się na nie decydowaliśmy, to te podania były niedokładne. Była jednak sytuacja, po której Samuel Mraz trafił w słupek. W drugiej połowie Górnik miał zabójcze 20-25 minut, w których zdobył bardzo ładne trzy bramki. To były dobre kontry i stały fragment. My nie byliśmy sobą i robiliśmy wiele dziwnych rzeczy, które są dla mnie niezrozumiałe i nad którymi muszę się zastanowić. Nie trzymaliśmy tej organizacji, do której przyzwyczailiśmy siebie i naszych kibiców. Przede wszystkim nie rozumieliśmy się w tej organizacji. Jeśli w poprzedniej rundzie mieliśmy dwie wysokie porażki 2:5 z Legią i 2:6 z Cracovią i mogliśmy mówić, że się wdrażamy i poznajemy tę ligę, to teraz, jeżeli chcemy być w górnej tabeli, chcemy robić stały postęp, to nie możemy sobie pozwalać na takie wysokie porażki. Musimy dźwigać momenty, kiedy nam nie idzie. Najlepszym nie zdarzają się takie spotkania, a nam znowu się coś takiego przytrafiło. Na pewno jako trener muszę zadbać o to, żeby takiego meczu już nie było. Lepiej raz przegrać jednak 0:4 niż mieć serię porażek. Porównując tamtą rundę mamy w tym momencie tyle samo punktów. Jesteśmy w środku tabeli i cały czas będziemy się rozwijać. Takie mecze będą nas budować, bo jesteśmy mądrą drużyną i mądrym sztabem. Wiemy, jak przekuć to w coś dobrego mimo że jesteśmy zdenerwowani i w złych emocjach udajemy się na przerwę reprezentacyjną.
Brak Najemskiego i Sampera...
– Wszystkie punkty jakie zdobyliśmy w tej rundzie były wtedy, kiedy Kuba Łabojko był w podstawowym składzie. Byliśmy po trzech meczach bez porażki. Marek Bartos również był w dobrym momencie. Jeżeli chodzi o dyspozycję zawodników, to się nie pomyliłem i nie pomyliliśmy jako sztab. Marek dostał zmianę, bo gramy wysoko i agresywnie, a on miał kartkę. A po tej kartce faul przed polem karnym. Po prostu zarządzałem tym meczem, żeby nie grać w dziesięciu. Najemski i Samper wyglądają dobrze, ale uważam, że nie te pozycje były dla nas kluczowe. Ten mecz, jeżeli chodzi o Marka i Łaboja był OK.
Problemy w trzeciej tercji...
– Uważam, że sytuacje po minięciu linii pomocy Górnika powodowały, że nasze lepsze wybory mogły dać nam sytuacje, a przynajmniej zamieniać akcje na sytuacje. My tego nie robiliśmy. Często, jak się przegrywa wysoko, to szuka się w sobie, ale chciałbym podkreślić dobrą dyspozycję piłkarzy ofensywnych Górnika. Bramki nie były oczywiste. Bramka Podolskiego, to trudny strzał piłkarza, który grał w wielkich klubach. Gol z dystansu Hellebranda, to też duża sztuka. Ktoś powie, że bramka z 30 metrów, ale po pierwsze moc uderzenia, po drugie jakość, bo ląduje przy słupka, a po trzecie bramkarz przy takim zamieszaniu widzi piłkę dopiero, kiedy mija ostatniego obrońcę. Oczywiście, jako zespół mogliśmy się zachować lepiej, ale sama jakość tych piłkarzy była bardzo duża. Szacunek również dla nich za te bramki.
Jan Urban (Górnik Zabrze)
– Wiedzieliśmy, że przyjdzie nam grać przeciwko drużynie, która jest w formie. Nieprzypadkowo Motor znajduje się na wysokiej pozycji jako beniaminek. I mimo wysokiej porażki to pokazała. Dobrze operowali piłkę, może w ostatniej tercji brakowało wykończenia sytuacji. Nie byliśmy zadowoleni z tej pierwszej połowy, gdzie gra nie do końca nam się układała. Brakowało płynności, wyjścia z własnej defensywy. Po tych dwóch zmianach znowu dobry początek, dobre wejście w drugą cześć, bramka i można powiedzieć, że już poszło. Widać było dużą pewność siebie zawodników i drużyna. Druga połowa mogła się wszystkim podobać. Były akcje, bramki i fajnie to wyglądało. W pierwszej połowie Motor grał swoje, a my poniżej oczekiwań. To się zmieniło po przerwie. Bramka strzelona na 2:0 pomaga, że mentalnie rośniesz. Każdy zaczyna chcieć piłkę i każdy zaryzykuje więcej niż w normalnych warunkach. Każdy pokazał się z dobrej strony.
