Ulicami Lublina przeszedł dzisiaj marsz równości. Obyło się bez zamieszek. Ale przeciwnicy mówili o "promowaniu odchyłów".
Kolorowe tłumy wyruszyły po godz. 13 spod CSK. – Przyszłam, żeby walczyć o swoje prawa. Chcę pokazać, że jesteśmy i się nie boimy. Brakuje nam jeszcze tolerancji w mieście. Idę z tęczową torbą i ludzie obserwują mnie z każdej strony – mówi Iga.
Blisko tysiąc osób maszerowało ulicami miasta w stronę Galerii Labirynt. Porządku pilnowało wiele zastępów policji.
– Mam dziś flagę, która symbolizuje aseksualność. Chcę pokazać, że jest nas więcej, a nasza społeczność jest obecna w Lublinie. W ten sposób demonstruję też wsparcie moim znajomym, którzy również idą w marszu. Czasami się zdarza, że ktoś mnie zaczepi. Ostatnio miałam sytuację, że ktoś na ulicy krzyczał do mnie „to się leczy! to jest nie normalne!” – opowiada nam Wiktoria, uczestniczka parady.
W tym roku, prezydent Krzysztof Żuk marszowi nie patronował, ale pod Centrum Spotkania Kultur pojawiły się jego zastępczynie.
– Jestem ja i pani prezydent Monika Lipińska. Jesteśmy uczestniczkami marszu. Z założenia pan prezydent nie udziela patronatu nie tylko marszowi równości. Natomiast nasza obecność świadczy o tym, że chcemy, aby Lublin był miastem tolerancji i akceptacji – podkreśla Beata Stepaniuk–Kuśmierzak, zastępczyni prezydenta.
Relacja na żywo z marszu
Na miejscu byli też przeciwnicy wydarzenia, m.in. członkowie fundacji Pro–Prawo do życia. – Mówimy o tzw. standardach edukacji seksualnej promowanej przez Światową Organizację Zdrowia. W Polsce niestety też jest to promowane. Wspominamy o tranzycjach, które są również gorącym tematem ostatnio. Pokazujemy prawdę i liczymy na to, że część osób zrozumie i przejrzy na oczy – tłumaczy Marek Gąsowski z fundacji Pro–Prawo do życia. Zdaniem jej członków, marsz to „grzeszenie i promowanie odchyłów oraz rozwiązłości seksualnej”.
W tym samym czasie, gdy ulicami przemierzała kolorowa parada, na Placu Litewskim, tuż obok kościoła, do wspólnej modlitwy na różańcu zachęcała Krucjata Młodych.
– Dziś ulicami przechodziła parada sodomska, która na swoich sztandarach ma promocję rozwiązłości seksualnej, seksualizację dzieci, a także promocję związków jednopłciowych, czyli tych przeciwnych naturze. Walczymy o to, aby zakazać takich marszy, bo zachęta do złego nie powinna odbywać się w majestacie prawa– stwierdza Michał Błaszczak, wolontariusz Krucjaty Młodych i szef lubelskiej młodzieżówki Nowej Nadziei. – W przeciwieństwie do aktywistów LGBT, my nie wychodzimy i nie chwalimy się swoimi wadami. Modlimy się za nas, ale też za nich, o ich nawrócenie – dodaje Błazczak.
Podczas piątej edycji wydarzenia nie doszło do żadnych zamieszek.