Zwykle zaczynają się w klasie szóstej szkoły podstawowej, a apogeum osiągają w drugiej klasie ogólniaka - mowa o korepetycjach. Zainteresowanie nimi nie spada, ale dobrych korepetytorów jest jak na lekarstwo. Pojawiają się też nowości na miarę XXI wieku: e-korepetycje
- Teraz to już praktycznie bez szans. Nikogo więcej nie przyjmę - mówi prywatna nauczycielka matematyki. Oficjalnie na urlopie macierzyńskim. - Wszystkie miejsca miałam już zarezerwowane pod koniec wakacji. Zgodziłam się na dwie dodatkowe osoby we wrześniu, ale tylko dlatego, że to nie ja będę dojeżdżać do tych uczniów, a oni do mnie.
Poczta pantoflowa
Takie odpowiedzi usłyszymy u większości korepetytorów uczących od lat.
- To idzie pocztą pantoflową wśród członków rodziny, albo pracowników - opowiada anglistka. - W tamtym roku miałam ucznia, którego mama pracuje w urzędzie. Wyciągnęłam chłopaka z jedynek na czwórki, bo był bardzo ambitny, ale miał spore braki. To zaowocowało i z tej samej instytucji mam już kilkoro dzieci. Rodzice mówią wprost dzwoniąc po raz pierwszy, że dowiedziały się od pani X i mają dziecko w podobnej sytuacji.
Zdecydowana większość korepetytorów, z którymi rozmawialiśmy nie pracuje jako nauczyciele. Pani Marta (imię zmienione) miała w tym roku propozycję pracy w jednym z techników na Lubelszczyźnie. Odmówiła.
- Powrót do szkoły był kuszący, ale po przemyśleniu sobie wszystkiego zrezygnowałam. Po pierwsze: na korepetycje trafiają do ciebie najczęściej dzieci, które chcą się czegoś nauczyć, żeby na przykład jak najlepiej zdać egzamin lub są zdesperowane wizją złych stopni i chcą się wyciągnąć z jedynek - zauważa. - W technikum spotkałabym uczniów w bardzo trudnym okresie, którym w większości nic się nie chce lub którzy mają olbrzymie zaległości w nauce. Uczenie ich przewyższa moje siły.
Strajk włoski i zarobki
Na korepetycjach można też zarobić znacznie więcej. Dziś nauczyciel dyplomowany otrzymuje 3817 zł brutto. Korepetytor średnio 35-50 zł na godzinę. Tylko jedna godzina w tygodniu może dać przez miesiąc 200 zł. Większość przychodzi jednak na 1,5-2 godziny.
A uczniów można mieć wielu.
- Są minusy: brak ubezpieczenia, ZUS-u. Oczywiście można założyć małą działalność i wiem, że kilku moich znajomych nie zatrudnionych na etat się na to zdecydowało - opowiada nauczycielka chemii z Lublina. Sama udziela korepetycji po godzinach. Ma jedną zasadę: nigdy nie uczy swoich uczniów. - Wychodzę z założenia, że w szkole mam nauczać, jak najlepiej umiem. Nie włączyłam się w strajk włoski. Jeśli ktoś zgłasza mi, że czegoś nie rozumie, umawiam się z nim lub częściej z grupą i tłumaczę raz jeszcze. Robię to po godzinach, ale nie biorę za to ani złotówki. To mój obowiązek. Inne zachowanie byłoby zwyczajnie nieetyczne. Trafiają do mnie za to uczniowie z innych szkół. Mam nadzieję, że moi nigdzie chodzić nie muszą. Chyba nie, bo pewnie któryś spytałby mnie, czy udzielam korepetycji, a takich zapytań nigdy nie miałam.
Powtórka z biologii
Co zaskakujące, kilku korepetytorów z którymi rozmawiałam przyznaje, że trafiają do nich wcale nie najgorsi uczniowie.
- Mam kilka osób z jednej z najlepszych prywatnych szkół. Jej uczniowie zawsze doskonale wypadają na egzaminach z matematyki. Dlatego bardzo mnie początkowo zdziwiło, że trafili do mnie i że mają spore zaległości - przyznaje matematyczka. - Teraz już wiem, że ich nauczyciele spieszą się z programem, ale nie potrafią do końca dobrze przekazać swoją wiedzę. Uczniowie żeby nadążyć, ale też mieć dobre stopnie, bo w tych szkołach to niezwykle ważne, uczą się „na boku”.
Ale korepetycje bywają już dzisiaj także e-lekcjami. Pomoc licealistom, którzy chcą dostać się na najbardziej oblegane kierunki studiów, takie jak medycyna, farmacja czy weterynaria pospieszyli Kuba i Anna Gajos. On pochodzi z Lublina, ona z podlubelskiej miejscowości. Przez kilka lat mieszkali w Warszawie, ale zdecydowali się wrócić. On był grafikiem i dyrektorem artystycznym. Ona przez kilkanaście lat przygotowywała uczniów do matury. Pomysł na to, by połączyć swoje siły przyszedł dość spontanicznie. Chcieli zrobić coś dobrego i jednocześnie sprawić, by był to ich pomysł na życie. Na początek powstała „Powtórka z biologii” na YouTube.
Dziś ten kanał ma już ponad 15 000 subskrybentów i ponad 430 000 wyświetleń. Okazało się, że maturzystom łatwiej jest powtórzyć materiał oglądając wideo. To jednak było za mało. Wiele osób chciało wiedzy ułożonej od początku do końca. Tak więc powstała platforma do korepetycji online powtorkazbiologii.pl. Zainteresowanie okazało się ogromne, Kuba więc rzucił pracę i zajął się ułatwianiem prowadzenia lekcji Ani.
Korepetycje społecznościowe
- Muszę ją trochę pilnować, bo ona za swoich uczniów dałaby się pokroić. Nieraz siedziała przed kamerą na lekcjach live nawet pół godziny dłużej, żeby na pewno odpowiedzieć na wszystkie pytania. Tuż przed maturą robiła też dla nich dodatkowe zajęcia tylko i wyłącznie pod analizę matur - mówi Kuba Gajos.
- To niesamowite, gdy ludzie piszą ci, że po twoich zajęciach dostali się na wszystkie uczelnie, na które chcieli albo, jak ostatnio, na studia na prestiżowej uczelni za granicą - tłumaczy Anna Gajos.
Dlaczego ten sposób nauki jest tak efektywny?
Przede wszystkim maturzyści mają więcej czasu i większy komfort nauki, bo uczą się z domu i nie tracą cennych godzin na dojazdach. Ponadto tworzą na Facebooku społeczność, która liczy kilka tysięcy osób: tam wymieniają się materiałami i informacjami.
- Staram się nie oceniać, tylko motywować do pracy. Uczę pod klucz, bo tak rozumiem swoją rolę. Nie jestem ich nauczycielką tylko korepetytorką. Czasem ciśnie się uczniom do głowy wiedzę, której powinni się uczyć dopiero na studiach, a przecież będzie na to czas. Teraz mają zdać maturę, bo to ona zadecyduje o dostaniu się na wymarzony kierunek - mówi Ania.
W odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie powstała „Powtórka z chemii”, a w tym roku ruszyli też z lekcjami z matematyki na poziomie podstawowym.
Uczniowie zapisują się na lekcje online, korzystają z bazy lekcji nagranych, komunikują się przez Facebooka i Instagram, powtarzają na YouTube.