Był pierwszy na miejscu tragedii. Reanimował ciężko ranną ofiarę wypadku: – Starałem się jak najlepiej pomóc, zatrzymać w niej ostatnią cząstkę uciekającego życia. Niestety się nie udało.
Środa, 11 grudnia. To dla Tomasza Kazimierczaka, dyrektora Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie miał być zwykły dzień. – Telefony od rana, dwa spotkania z pracownikami i w zasadzie tyle. Potem wyjazd do Lublina, gdzie miałem parę rzeczy do załatwienia w Urzędzie Marszałkowskim. Chciałem się uwinąć maksymalnie do 16, bo potem i tak bym nic już nie załatwił, no i te korki w centrum.
I wszystko ułożyło się po jego myśli, w efekcie czego Tomasz Kazimierczak, po godzinie 15 już wracał do Chełma. Trasa nie była zatłoczona. Jezdnia sucha, więc przed kierowcą było raptem 45 minut spokojnej jazdy. – Najpierw szarówka, później szybko zrobiło się ciemno – opowiada Kazimierczak.
– Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nie widziałem momentu potrącenia tej kobiety, przerażony patrzyłem jak auto przejeżdża po człowieku. Na szczęście dzieliła nas spora odległość, więc mogłem wyhamować i zatrzymać samochód. W biegu dzwoniłem po pomoc. Pierwszy znalazłem się przy leżącej na jezdni starszej pani. Najpierw skupiłem się na ocenie stanu rannej – opowiada Tomasz Kazimierczak. – A potem przystąpiłem do resuscytacji. Nie wiem skąd się wzięła u mnie zimna krew z jaką wykonywałem wyuczone czynności, w duchu dziękując Bogu za szkolenia z pierwszej pomocy, którymi nas, pracowników biurowych, bezlitośnie katowali koledzy z pionu medycznego naszej stacji. Wokół zrobiło się tłoczno, auta stawały tak, że zablokowały ruch na trasie, ktoś świecił reflektorem, potem podeszła do mnie kobieta, lekarz i przejęła ciężko ranną.
Poszkodowana kobieta miała 78 lat, jej stan był od początku bardzo ciężki – potrącił ją samochód a zaraz po tym przejechało ją drugie auto. Kobieta niestety zmarła.
– Zrobiliśmy wszystko co w ludzkiej mocy, żeby jej pomóc. Szkoda, że się nie udało. Zawsze uważałem ludzi z którymi pracuję – zespół ze Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie za ludzi wyjątkowych, oddanych pracy, najwyższej klasy profesjonalistów, a po godzinach, świetnych kolegów i koleżanki z pracy. Nagle sam, przez zupełny przypadek znalazłem się na ich miejscu, w obliczu niewyobrażalnego ludzkiego bólu i cierpienia, kiedy trzeba stanąć na wysokości zadania i nie bać się pomagać innym, robić wszystko dla ratowania życia i zdrowia. I mój szacunek do nich jest jeszcze większy.
Do wypadku doszło 11 grudnia, krótko po godzinie 16 w miejscowości Bezek (gm. Siedliszcze) na drodze krajowej nr 12 między Lublinem a Chełmem. Jadący nissanem 63-letni mieszkaniec gminy Kamień potrącił znajdującą się na jezdni poza terenem zabudowanym 78-letnią kobietę. Następnie na poszkodowaną najechał kolejny samochód, jadący za nissanem, volkswagen passat.
Jak poinformowali policjanci piesza nie miała na sobie żadnych elementów odblaskowych, a do zdarzenia doszło w miejscu bez oświetlenia. Kierowca nissana i volkswagena byli trzeźwi.