Dwoje Nigeryjczyków z Lublina trafiło na ławę oskarżonych. Mieli oszukać dziesiątki kobiet, podając się np. za amerykańskich wojskowych. Ich łupem padło blisko 2 mln zł - ustaliła prokuratura.
Śledztwo w tej sprawie trwało ponad dwa lata. Prowadzący sprawę musieli bowiem dotrzeć do kilkudziesięciu pokrzywdzonych z różnych krajów. Proces w Sądzie Okręgowym w Lublinie również nie będzie krótki. W poniedziałek nie udało się nawet odczytać aktu oskarżenia. W myśl zmienionych niedawno przepisów sąd musi bowiem zawiadomić o rozprawie wszystkie pokrzywdzone osoby z krajów Unii Europejskiej. Powinno się to udać do 9 lutego 2022 r. Wtedy bowiem zaplanowano pierwszą rozprawę.
Główni oskarżeni - Chukwudi I. oraz jego znajoma Idowu A. - od początku sprawy siedzą w areszcie. W poniedziałek ich obrońcy domagali się wypuszczenia swoich klientów na wolność za poręczeniem majątkowym. Prokurator oponował, zwracając uwagę, że oskarżeni mogą uciec z kraju. Decyzję o przedłużeniu aresztu podejmie Sąd Apelacyjny w Lublinie.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Nigeryjczycy zajmowali się oszustwami przez blisko cztery lata. Oficjalnie Chukwudi I. studiował pielęgniarstwo, Idowu A. pracowała jako pielęgniarka w szpitalu. Po godzinach udawali jednak amerykańskich wojskowych i inżynierów. Uwodzili poznane w sieci kobiety, a potem wyłudzali od nich pieniądze - dowodzą śledczy.
Z akt sprawy wynika, że działali w większej grupie. Rodacy dostarczyli im fałszywe paszporty. Korzystając z tych dokumentów, Nigeryjczycy zakładali konta w bankach. Jedno z nich, w placówce na lubelskim Czechowie, założyła Idowu A., podając się za Sophię George.
Nigeryjka i jej kompan szukali ofiar nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech, Skandynawii, Wielkiej Brytanii czy na Białorusi. Korzystali głównie z Facebooka. Poznanym tam kobietom obiecywali wspólne życie. Potem prosili o pieniądze.
Jedna pokrzywdzonych - Krystyna B. - była przekonana, że rozmawia z amerykańskim oficerem, przebywającym na misji w Syrii. Mężczyzna miał wysłać do Lublina paczkę z 3 milionami dolarów. Do jej odebrania wystarczyło opłacenie kosztów przesyłki. Krystyna B. straciła w ten sposób ponad 90 tys. zł.
Jaqueline E. przelała 40 tys. euro generałowi US Army Harremu Jamesowi, aby ten mógł zakończyć misję w Jemenie i przejść na wojskową emeryturę. Identyczną historię oszuści opowiedzieli Liliane B. Kobieta przelała „generałowi” ponad 25 tys. euro. W historię o „wojskowym certyfikacie urlopowym” uwierzyła również Białorusinka - Vialentina B. Wysłała 10 tys. USD, ale generał James Peter nie wrócił do niej z misji w Afganistanie.
Małgorzata S. straciła 10 tys. zł, licząc, że w zamian dostanie od „oficera” paczkę z milionami dolarów. Z kolei Renata P. przelała amerykańskiemu żołnierzowi 7500 zł na leczenie chorej córki. Z ustaleń prokuratury wynika, że Nigeryjczycy wyłudzili od kilkudziesięciu osób blisko 2 mln zł.
Wpadli w 2019 r. Śledczy ustalili wówczas, że pieniądze od ofiar z całej Europy trafiały do banku na lubelskim Czechowie, na rachunek Sophii George. Większość była przelewana do zagranicznych banków lub wypłacana w bankomatach. Część pieniędzy trafiała jednak na rachunek Chukwudiego I. Z ustaleń śledczych wynika, że to on odgrywał główną rolę w nielegalnym procederze.
Po zatrzymaniu mężczyzna przyznał się do winy. Potem jednak wszystkiemu zaprzeczył. Idowu A. również nie przyznaje się do winy. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.