Historia planowania linii kolejowej w Tomaszowie Lubelskim sięga ubiegłego wieku, a nawet dalej. Pomysł, by znów docierały tu pociągi, wraca. W poniedziałek będą konsultacje w sprawie budowy torów, które połączą Tomaszów Lubelski z Zamościem i Bełżcem
8 listopada o godz. 16 w Tomaszowskim Domu Kultury odbędą się konsultacje społeczne z mieszkańcami. Konsultacje prowadzi firma, która przygotowuje wstępną dokumentację budowy linii kolejowej łączącej Wólkę Orłowską, Zamość, Tomaszów Lubelski i Bełżec.
Nasza szprycha
Taką dokumentację zamówiła spółka Centralny Port Komunikacyjny, odpowiedzialna za przygotowanie nowego lotniska w Stanisławowie (między Warszawą a Łodzią) wraz z siecią prowadzących do niego linii kolejowych do nowego portu, zwanych „szprychami”. Jedna z takich „szprych” ma prowadzić właśnie przez Zamość oraz Tomaszów Lubelski.
Zamówione przez CPK analizy mają się zakończyć wskazaniem rekomendowanego przebiegu linii kolejowej. Na razie powstało kilka wariantów, które będą tematem rozmów z mieszkańcami Tomaszowa.
Tomaszów Lubelski Wschodni
– Mam nadzieję, że mieszkańcy przyjdą na konsultacje, z kim na ten temat rozmawiam, bardzo zachęcam. To bardzo ważne, żeby zasugerować inwestorowi, co chcemy, jakie mamy wątpliwości, bo przecież będziemy z tego korzystać. Pierwsze rozmowy z samorządami na ten temat już były. Nie wyobrażamy sobie, żeby w Tomaszowie Lubelskim nie było dworca czy choćby przystanku kolejowego. Optymalnie by był on usytuowany we wschodniej części miasta. Jest teren aktualnie należący do nadleśnictwa, który by się nadawał pod budowę. Wiadomo, że inwestor potrzebuje 40-100 metrowego pasa, by mogła biec nim linia kolejowa. Biorąc pod uwagę istniejącą zabudowę, wschód jest najlepszym rozwiązaniem, najmniej kolizyjnym. Choć już odzywali się mieszkańcy z ul. 29 Listopada czy Szopena zainteresowani inwestycją, pytają o przebieg torów. Byli by ich sąsiadami i na przykład obawiają się hałasu – mówi Renata Miziuk, zastępca burmistrza Tomaszowa Lubelskiego.
Dodaje, że konsultacje są bardzo wczesnym etapem, nikt nie podaje terminu realizacji inwestycji.
Jesteśmy trochę odcięci
– Tu nie ma zbyt wielu rzeczy, więc każda nowa jest dobra. Na pewno kolej nie będzie przeszkadzać. Miasto jest fajne do życia, ale jesteśmy trochę odcięci, tak na pograniczu, więc czemu nie? Mnie prywatnie nie pomoże, raczej nie będę korzystał, prowadzę działalność, która nie zyska na linii kolejowej czy dworcu – mówi jeden z przedsiębiorców, który mieszka i ma firmę właśnie we wschodniej części miasta.
Działa w branży budowlanej i motoryzacyjnej, więc raczej obwodnica jest wyczekiwaną inwestycją, zwłaszcza, że jak mówi, w Tomaszowie potrafią być korki jak w Warszawie. – W domu właściwie tylko śpię, raczej nie zwrócę uwagi, czy jest dworzec i pociągi. Ale zawsze się znajdą niezadowoleni, co by się nie działo – dodaje.
– Nie mam zdania. Pewnie będą minusy, bo hałas, ale także i plusy. Zanim się nie sprawdzi, to trudno przewidzieć, czy będzie lepiej – ocenia inny mieszkaniec, który też prowadzi działalność w rejonie ewentualnej linii kolejowej, jeśli inwestycja pobiegnie tak, jak liczą samorządowcy.
Obaj nie słyszeli o konsultacjach społecznych i poniedziałkowym spotkaniu. Inaczej niż nasz kolejny rozmówca, który wybiera się do domu kultury i ma nadzieję, że pozna konkrety. Na razie wie o sprawie od kuzyna, który mieszka blisko obwodnicy i możliwe, że przez jego grunt będą biegły tory.
Koniecznie wygodny dworzec
– Raczej nad nim, bo tak jak obwodnica jest na wiadukcie, tak będą i tory, żeby nie było kolizji z drogami. Podobno ma być tu Pendolino – mówi mężczyzna, który uważa, że jeśli nie będzie w Tomaszowie Lubelskim dworca, zapewniającego podróżnym wygodę, to nie można mówić o korzyściach z kolei. Bo co za korzyści z przejeżdżających pociągów, tylko hałas i wibracje. – Ale gdyby do Lublina czy Warszawy się jechało 2-3 godziny, to wiele osób by skorzystało, zapewne ze szkodą dla działającego teraz transportu busami. Sam bym raczej na tym nie skorzystał, ani moja działalność – dodaje.
CPK zakłada, że po wybudowaniu wspomnianej linii możliwy będzie dojazd pociągiem z Zamościa do Warszawy w czasie 2 godzin i 10 minut. Za rok powinna być gotowa analiza kosztów oraz korzyści wiążących się z poszczególnymi wariantami przyjętymi do analiz.
Nie kursują na razie
Jesienią 1868 roku ludzie mieszkający na terenach ówczesnej Ordynacji Zamojskiej widywali w swojej okolicy trzech inżynierów: Grahama, Yeatmana i Rethsteina. Anglicy z polskim przewodnikiem szukali wówczas najdogodniejszego terenu do przeprowadzenia planowanej linii kolejowej. Miała prowadzić z Lublina przez Krasnystaw – Zamość – Tomaszów do stacji leżącej po stronie Austrii. Kolej miała liczyć 196 wiorst, a koszt budowy tej magistrali obliczano na ponad 15 milionów rubli. Projekt nie został zrealizowany.
Cztery lata później powstał pomysł budowy kolei na trasie Lublin – Krasnystaw – Zamość – Tarnawatka – Tomaszów. Okazał się zbyt trudny w realizacji. Przed budowniczymi było, na przykład, drążenie 600 metrowego tunelu w okolicach Łabuń.
Lista koncepcji i planów jest długa, niektóre nie wychodziły poza prace studyjne, dla innych nawet wyliczano koszty i zyski, szacowano liczbę pasażerów i zarobek z przewozów oraz działalności komór celnych.
A kolei w Tomaszowie nadal nie było.
W końcu, latem 1915 roku, miasto uzyskało połączenie kolejowe. Linię zbudowały wojska niemieckie, bo była to kolej polowa biegnąca z Trawnik przez Zamość, Tomaszów Lubelski do Bełżca. Poniedziałkowe konsultacje niemal się zbiegają z 106. rocznicą udostępnienia jej miejscowej ludności. Ale mieszkańcy korzystali z tego udogodnienia raptem miesiąc, zmiany na froncie spowodowały, że kolej przestała funkcjonować.
W rozkładzie jazdy pociągów na rok 1923 jest wymieniona linia Bełżec-Tomaszów Lubelski. A obok adnotacja „Pociągi nie kursują na razie”.
Korzystałam z artykułu Wojciecha Dziedzica „Z dziejów tomaszowskich kolei. W 130 rocznicę istnienia” z Rocznika Tomaszowskiego i Marcina Wacińskiego „Kolej tomaszowska” na teatrnn.pl