W rejon drogowego przejścia granicznego wciąż napływają grupy wracających do kraju Ukraińców. Tym, którzy nie mieli środków transportu, Straż Graniczna umożliwiła przekraczanie przejścia pieszo. Ale w piątek ukraiński rząd ma całkowicie zamknąć ruch pasażerski w obie strony
W rejon drogowego przejścia granicznego wciąż napływają grupy wracających do kraju Ukraińców. Tym, którzy nie mieli środków transportu, Straż Graniczna umożliwiła przekraczanie przejścia pieszo. Ale w piątek ukraiński rząd ma całkowicie zamknąć ruch pasażerski w obie strony
– Aktualnie na terenie województwa lubelskiego, na granicy z Ukrainą, funkcjonują drogowe przejścia w Dorohusku oraz w Hrebennem – mówi por. Dariusz Sienicki, rzecznik komendanta Nadbużańskiego Oddziału SG. – Przejścia te są przystosowane do odprawy podróżnych, którzy przekraczają granicę samochodami lub autobusami. Wielu obywateli Ukrainy, którzy chcieli wrócić do swojego kraju nie posiadając środka transportu, próbowało wyjechać na tzw. stopa. Strona ukraińska przysyłała też po swoich obywateli autobusy, które zabierały ich z Polski, jednak w pewnym momencie osób, które chciały wrócić na Ukrainę, było na tyle dużo, iż zaczęły się one gromadzić przed drogowym przejściem granicznym w Dorohusku. W reakcji na tę sytuację funkcjonariusze NOSG wyjątkowo wdrożyli odprawy w ruchu pieszym.
Zanim SG nie zdecydowała się na zastosowanie takiego rozwiązania, setki koczujących Ukraińców zdane były tylko na siebie. Zmęczeni długimi podróżami byli pozbawieni wody, sanitariatów i dachu nad głową. Noce spędzali pod gołym niebem.
Dopiero po ponad tygodniu od pojawieniu się tego problemu dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie skierował do dyrektora Lubelskiego Zarządu Obsługi Przejść Granicznych oraz wójta gminy Dorohusk, pismo dotyczące zapewnienia odpowiednich warunków obywatelom Ukrainy oczekujących na przekroczenie granicy oraz zapewnienie dodatkowych przenośnych toalet.
– Po otrzymaniu pisma od wojewody, w miejscu, gdzie grupują się przyjeżdżający do Dorohuska Ukraińcy, ustawiliśmy dwa Toy – Toy-e – mówi Wojciech Sawa, wójt gminy Dorohusk. – Urządzenia te są na bieżąco opróżniane.
Zareagował także Lubelski Zarząd Obsługi Przejść Granicznych.
– Nasze kompetencje zamykają się w obrębie przejścia granicznego – podkreśla Waldemar Madej, zastępca dyrektora LZOPG. – Dlatego też nasza reakcja sprowadziła się przede wszystkim do zwiększenia liczby pracowników, których zadaniem jest dbałość o jak najlepsze warunki sanitarne na przejściu.
Mieszkańcy Dorohuska obawiają się, że problem Ukraińców koczujących przed granicznym szlabanami może jeszcze wrócić. Tym bardziej po tym, jak premier Ukrainy Denys Szmyhal ogłosił, że w związku z rozprzestrzenianiem się COVID-19 rząd ma zamiar od piątku całkowicie zamknąć ruch pasażerski w obie strony przez granicę państwową. Zdaniem premiera jest to konieczne, gdyż w ostatnich tygodniach okazało się, że jedynym źródłem koronawirusa na Ukrainie był i jest potok obywateli z zagranicy.
– Nie wyobrażam sobie, by rząd Ukrainy pozostawił swoich wracających do kraju obywateli na pastwę losu – dodaje wójt Sawa. – Dla nas w Dorohusku byłby to najczarniejszy scenariusz.