Rozmowa z prof. Matthiasem Korellem z Kliniki w Neuss w Niemczech, specjalistą w laparoskopii ginekologicznej, profesorem wizytującym w I Klinice Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii SPSK1.
– W jednej czwartej jestem Polakiem, zawsze chciałem przyjechać do Polski i nawiązać współpracę z polską uczelnią.
• I trafił pan do Lublina.
– Tak, dokładnie 20 lat temu, dzięki mojej asystentce Eli, która do Niemiec, do Duisburga, gdzie wtedy pracowałem, przyjechała z Lublina za swoim mężem. W zeszłym roku Ela obroniła w Lublinie doktorat na podstawie danych, które razem zbieraliśmy w Duisburgu. Taki happy end naszej wspólnej polsko-niemieckiej historii.
• Jak często jest pan tutaj?
– Od pięciu lat jestem profesorem wizytującym. Od tego czasu przyjeżdżam 3-4 razy w roku. Ale nasza stała współpraca trwa od dokładnie 20 lat i bardzo się przez ten czas zaprzyjaźniliśmy. Dziś, gdy tu jadę, czuję się jakbym jechał do rodziny. Zawsze też mieszkam w tym samym hotelu - Europa, jest najbliżej szpitala.
Lekarzy z SPSK 1 uczę przede wszystkim technik małoinwazyjnych w chirurgii endometriozy. A od kilku lat uczę też studentów Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
• To nowatorskie techniki?
– Raczej coraz wyższy poziom technik już znanych. Podnosimy poziom technik chirurgii mikroinwazyjnej, zwłaszcza zabiegów dotyczących endometriozy.
• Jako pacjentka SPSK 1 z endometriozą jakie mam szanse by trafić pod nóż pana profesora?
– Dziś jest tak wiele przypadków tej choroby, że takie pacjentki są operowane praktycznie codziennie. Do mnie trafiają skomplikowane przypadki, szczególnie takie po wielu wcześniejszych operacjach. Tak jak przypadek z dziś, bardzo skomplikowany. Inni lekarze cały zabieg mogli obserwować na monitorach. Mamy streaming bezpośredni z sali operacyjnej.
• Podaje się, że na endometriozę może cierpieć od 7 do 15 proc. kobiet.
– Nawet więcej. I ta liczba ciągnie rośnie. To chroniczna choroba, która powoduje wiele bólu, a także utrudnia zajście w ciążę. Nie jest śmiertelna, ale poważnie obniża jakość życia. Operacja musi być naprawdę dobrze przeprowadzona, by zredukować do minimum ryzyko nawrotu choroby. Bo w przypadku tej choroby zdarza się to często. W lubelskim szpitalu poziom tych zabiegów oceniam jako bardzo wysoki. Nie tylko ja bywam tu, bo lekarze z Lublina przyjeżdżają też do prowadzonej przeze mnie kliniki w Neuss, gdzie przez kilka tygodni asystują mi przy stole operacyjnym. W ten sposób i ja o oni szlifujemy swoje umiejętności.
• Coraz więcej kobiet słyszy właśnie taką diagnozę. Z czego wynika powszechność endometriozy?
– Konkretna przyczyna wciąż nie jest znana, mówi się o wielu czynnikach. To głównie obecny styl życia, między innymi to co i jak jemy czy późne macierzyństwo.
• Wiele kobiet nawet nie wie o swojej chorobie.
– To prawda. Często bywa tak, że idą do ginekologa i skarżą się na silne bóle menstruacyjne. Co słyszą? „To normalne, następna proszę”. To tak powszechna choroba, że nawet lekarze uważają, że chroniczne bóle są normalne. To musi być dla tych kobiet niezwykle frustrujące, gdy ich dolegliwości nie są traktowane poważnie.
• Czy predyspozycje do endometriozy dziedziczy się?
– Nie bardzo w to wierzę. Owszem, są rodziny, w których matka, córka i jej córka mają endometriozę. Ale zwykle wszystkie odżywiały się podobnie, wszystkie późno zachodziły w ciążę, więc moim zdaniem o rozwoju tej choroby decyduje wiele czynników: podłoże genetyczne i styl życia. 20 lat temu w pierwszą ciążę zachodziło się statystycznie w wieku 23 lat, dziś to 33 lata.
• Co się dzieje w organizmie kobiety z endometriozą?
– To sytuacja, gdy tkanka, która normalnie znajduje się w jamie macicy, jest poza macicą. Zazwyczaj to jajniki, jajowody, otrzewna i inne narządy miednicy. Generuje to ból, bo mamy do czynienia z wewnętrzną menstruacją. Nieznana jest dokładna patogeneza tego zjawiska. Zdarzają się przypadki endometriozy nawet w oku czy w płucach.
Nie mamy zielonego pojęcia dlaczego tak się dzieje. To przypadki, które burzą nam ideę, że rozsiewa się to tylko w miednicy. Jedna z hipotez mówi o tym, że komórki endometrialne krążą we krwi i wszczepiają się w różne miejsca.
Ale nie tylko endometriozą się zajmujemy. Wczoraj operowaliśmy 81-letnią pacjentkę z rakiem trzonu macicy po udarze mózgu z licznymi obciążeniami. Podaje ten przykład, bo jeszcze kilka lat temu mówiło się, że tylko młodzi i zdrowi ludzie mogą być operowani laparoskopowo. Dziś wiemy, że im pacjent bardziej obciążony, tym taka operacja jest dla niego lepsza. Dotyczy to szczególnie pacjentów zmagających się otyłością czy diabetyków.
• Każda bolesna menstruacja oznacza endometriozę?
– Nie zawsze. Niewielki ból podczas menstruacji jest zupełnie normalny. Ale jeśli z wiekiem się on nasila, zwłaszcza po przekroczeniu 30 lat, szczególnie jak ma to miejsce z miesiąca na miesiąc, pojawiają się dodatkowe bóle, np. podczas wypróżniania czy oddawania moczu, to wtedy można podejrzewać endometriozę.
• Co się dzieje, gdy jej nie leczymy?
– Wiele z tych przypadków nigdy nie zostanie zdiagnozowanych, ponieważ w czasie menopauzy, gdy stężenia hormonów płciowych obniżają się, aktywność ognisk endometriozy maleje.
• Najbardziej interesujący przypadek, z którym miał pan do czynienia w Lublinie?
– W zeszłym roku mieliśmy bardzo poważną operację. Pacjentka z endometriozą po amputacji trzonu macicy w innym szpitalu, trafiła do nas z uszkodzonym jelitem i przetoką jelitowo-szyjkową przez którą stolec wydzielał się do pochwy. Operowaliśmy tę pacjentkę z prof. Rafałem Tarkowskim, odpreparowaliśmy laparoskopowo jelito od kikuta szyjki macicy i zaszyliśmy jelito. Wcześniej bardzo cierpiała bardzo z powodu tej jelitowo-szyjkowej przetoki, dziś czuje się dobrze.
• Jak ocenia pan studentów Uniwersytetu Medycznego?
– Uwielbiam polskich studentów. Za każdym razem gdy przy przyjeżdżam do Lublina jestem pod ich wrażeniem. Są bardzo aktywni i zaangażowani, a mój model naczynia to przede wszystkim inicjowanie dyskusji. Nie uznaję wykładów, na których połowa śpi.