Po efektownym otwarciu wiosny w Puławach tamtejsza Wisła w sobotę stanie przed dużo trudniejszym zadaniem. Tym razem rywalem drużyny Mariusza Pawlaka będzie wicelider z Chojnic, który dodatkowo będzie miał atut własnego boiska. Spotkanie rozpocznie się o godz. 17.
Kibice Dumy Powiśla po pierwszej kolejce w 2022 roku musieli być zadowoleni. Ich pupile nie tylko wywalczyli cenne trzy punkty w starciu Pogonią Grodzisk Mazowiecki i zrobili krok w kierunku strefy barażowej, ale samo spotkanie też było ciekawe.
Gospodarze po 11 minutach prowadzili 2:0, a później mogli oddać inicjatywę rywalom i czekać na kontry. Szybko udało się podwyższyć wynik trzecią bramką i w zasadzie zamknąć spotkanie. Jak to jednak bywało w ostatnich miesiącach drużynie trenera Pawlaka znowu zabrakło koncentracji w końcowych fragmentach pierwszej połowy. Efekt? Samobójczy gol Błażeja Cyferta.
Po przerwie puławianie mieli jednak wszystko pod kontrolą i ostatecznie wygrali 4:2. – Na pewno wynik był w tym wypadku najważniejszy – przekonuje Paweł Socha. Wyjaśnia także, że mogło być jednak lepiej. – Może nie chodzi o to, że mamy jakiś niedosyt po tym występie, bardziej chyba niesmak, że daliśmy przeciwnikowi szansę. Wiadomo, że nadal było 3:1, ale niepotrzebnie i na własne życzenie straciliśmy bramkę – dodaje bramkarz Dumy Powiśla.
Golkiper zdaje sobie sprawę, że w sobotę rywal będzie znacznie trudniejszy. – Na pewno zanosi się na bardzo ciekawy mecz. Chojniczanka nie ukrywa, że interesuje ją w tym sezonie awans. A patrząc w tabelę trzeba przyznać, że są jednym z głównych kandydatów. Jedziemy jednak na boisko wicelidera tabeli, żeby napsuć im krwi i realizować swoje cele. A jednym z nich jest na pewno zdobywanie punktów. I mimo że gramy z mocnym przeciwnikiem, to chcemy sprawić niespodziankę. Nie będziemy faworytem, ale zrobimy wszystko, żeby pokrzyżować rywalom plany – zapewnia Paweł Socha.
Piłkarze Tomasza Kafarskiego efektownie rozpoczęli wiosnę. Na dzień dobry w 2022 roku zdobyli trudny teren w Stężycy, gdzie pokonali tamtejszą Radunię aż 3:0. A trzeba też pamiętać, że u siebie za często nie przegrywają. W pierwszej części sezonu zdarzyły im się dwie wpadki w 10 występach. Osiem meczów wygrali, ale o tym, że Chojnice nie są twierdzą nie do zdobycia przekonały się: Garbarnia Kraków i Znicz Pruszków. A Wisła też potrafi grać na wyjazdach, co udowodniła chociażby w Chorzowie.
Sobotnie spotkanie będzie wyjątkowe dla Macieja Kony. 25-letni pomocnik w zimie zamienił Chojniczankę właśnie na drużynę Mariusza Pawlaka. A to przecież ten zawodnik w pierwszym starciu obu ekip zdobył w Puławach zwycięską bramkę dla gości z rzutu karnego.