– Szczęście w nieszczęściu, że wyjechali na wakacje. Co by było, gdyby to wszystko zawaliło się na nich? – pyta Jerzy Borek, który we wtorek pomagał sprzątać to, co zostało po gospodarstwie jego siostry i szwagra w Bonowie w powiecie świdnickim
Potężne burze przeszły przez woj. lubelskie w nocy z poniedziałku na wtorek. Najbardziej dotknęły powiat lubelski, chełmski i świdnicki. W miejscowościach Bonów i Siostrzytów niedaleko Piask pojawiły się około 1 w nocy. Żywioł w kilka minut połamał betonowe słupy energetyczne, drzewa i pozrywał dachy.
Dom państwa Borków jest jednym z tych, który ucierpiał najbardziej. Z dachu niewiele zostało, w domu zawalił się komin i sufit, a do środka dostała się woda. Siła była tak duża, że wyrwała nawet 100-letni dąb, który rósł w ogrodzie.
– Siostra pojechała z mężem na Mazury, ale już wracają. Wielka tragedia. Ten dach był kilka lat temu robiony – dodaje pan Jerzy, któremu w sprzątaniu pomagał kuzyn i brat. Nawałnica nie oszczędziła również jego gospodarstwa. – Pogasły światła, widać było tylko błyskawice. Po chwili patrzymy, a na oborze nie ma dachu. Jak żyję takiej wichury nie widziałem. Szczerze mówiąc nie wiem, co teraz będzie – zastanawia się pan Jerzy.
Kilka kilometrów dalej, po drugiej stronie pola, dach na domu reperuje razem ze strażakami Bogdan Mitelski. Kładą eternit.
– Tu mieszka mój syn z moim chorym bratem. Syn jest teraz w pracy, bo nie dostał wolnego. Staramy się zabezpieczyć dach, plandeki to za mało. Jeśli znowu przyjdzie wiatr, to wszystko zerwie – obawia się pan Bogdan.
Po stodole została tylko kupa desek. – Budynek zdmuchnęła wichura. Jedna ze ścian zatrzymała się na ciągniku i samochodzie. Boję się, że nie dostaniemy pomocy, bo na budynki gospodarcze podobno się nie należy – martwi się Mitelski.
Łukasz Reszka, starosta świdnicki, który we wtorek pojawił się na miejscu z wójtem gminy Trawniki, zapowiedział, że mieszkańcy będą mogli liczyć na pomoc finansową.
– Wójt gminy szacuje straty, by wystąpić do wojewody o uruchomienie pomocy w formie wypłat odszkodowań w wysokości do 6 tys. zł dla najbardziej poszkodowanych. Niestety dotyczy to tylko budynków mieszkalnych, a nie gospodarczych – mówi starosta. – Zastanawiamy się, czy są jakieś prawne możliwości, by pomóc każdemu, bez względu na to, czy ma zniszczony dom, czy stodołę. Analizują to prawnicy – dodaje starosta Reszka.
Sprzątanie po wichurze trwa od rana i potrwa jeszcze wiele dni. W całym regionie nawałnice zniszczyły w sumie 50 budynków, w tym 26 domów. Strażacy interweniowali 164 razy. Ze skutkami burz walczyło ok. 800 strażaków.
W środę z sadownikami z gminy Urzędów spotka się wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. Wtorkowa burza zniszczyła tam kilkadziesiąt hektarów sadów jabłoniowych.
Na środę prognozy zapowiadają ochłodzenie i deszcz.