- Zamierzam wszcząć postępowanie administracyjne w tej sprawie - mówi burmistrz
Drwale wycięli drzewa zdobiące blokowisko Włodawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i jeden z prywatnych pasaży handlowych we Włodawie. Zostały z nich kikuty. Mieszkańcy są oburzeni, bo to już nie pierwszy raz.
W listopadzie ubiegłego roku pilarze drastycznie ogołocili z konarów drzewa rosnące wzdłuż ul. św. Jana Pawła II. Spotkało się to z protestami włodawian i po ich spotkaniu z burmistrzem taka sytuacja miała się już nie powtórzyć. Niestety pilarze wrócili.
Teraz taką samą technikę zastosowali wobec drzew zdobiących blokowisko Włodawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i jeden z prywatnych pasaży handlowych.
– Kiedy zobaczyłam, co pilarze zrobili z drzewami rosnącymi wzdłuż ul. św. Jana Pawła II, ręce mi opadły – komentuje Beata Gałan z Włodawy. - Zadanie to powierzono ludziom, którzy nie mają pojęcia na czym polega fachowa pielęgnacja drzewostanu. Dlatego po tej masakrze piłą łańcuchową wraz z osobami podobnie jak ja oceniającymi to, co się stało stawiliśmy się u burmistrza. Po sympatycznej rozmowie wydawało nam się, że Wiesław Muszyński podzielił naszą troskę o zachowanie miejskiego drzewostanu. Mało tego, obiecał, że będzie się starał koordynować wszelkiego rodzaju zabiegi pielęgnacyjne w porozumieniu ze starostwem, jak i Włodawską Spółdzielnią Mieszkaniową. Tym bardziej zaskoczyło nas to, że pilarze właśnie wzięli na cel kolejne drzewa.
- Rzeczywiście zgodziłem się z obrońcami miejskiego drzewostanu, że opieka nad nim wymaga wypracowania systemowego i skutecznego rozwiązania – mówi burmistrz Muszyński. – Tym bardziej, że ostatnio wykonane przecinki w naszej ocenie przekroczyły dopuszczalną skalę. Uważam, że to wymknęło się już spod kontroli. Dlatego zamierzam wszcząć postępowanie administracyjne w tej sprawie. Finałem mogą być kary finansowe nałożone na tych, którzy pod pretekstem pielęgnacji trwale okaleczyli drzewa.
"Bo zakłócały TV"
Ostatnie przecinki zleciła Włodawska Spółdzielnia Mieszkaniowa i jeden z prywatnych przedsiębiorców. Na swojej działce pozostawił dosłownie gołe pnie, które włodawianie już zdążyli nazwać totemami.
- Wnioskowali o to sami mieszkańcy – mówi Marian Ścisłowski, prezes WSM. – Wcześniej skarżyli się na dokuczliwą obecność wron, zanieczyszczanie przez nie chodników i zaparkowanych samochodów. Zgłaszali się do mnie także lokatorzy, którym wybujałe drzewa uniemożliwiały prawidłowy odbiór telewizji.
Ścisłowski zapewnia, że gotów jest współpracować z burmistrzem, jak i każdym, kto tylko ma odpowiednią wiedzę, aby planowane przecinki były już wykonywane bez szkody dla drzewostanu.
List otwarty
Odwiedzając burmistrza Edyta Gałan i jej kolega w imieniu swojego środowiska wręczyli mu list otwarty. Między innymi napisali w nim, że „ Konieczność zachowania i ochrony tak cennego dziedzictwa kulturowego, jakim są publiczne tereny zielone w naszym mieście wydaje nam się zbyt ważna, aby przejść obojętnie wobec tego co się stało z drzewami przy Al. Jana Pawła”. Do listu dołączyli także zebrane opinie i wypowiedzi fachowców.
- Przyznaję że jestem tym przygnębiona i zawiedziona postawą miasta – mówi Gałan. – Liczyliśmy na to, że nasz list zostanie opublikowany na oficjalnej stronie internetowej Włodawy. Tak się nie stało. Natomiast wciąż niekontrolowana wycinka nadal twa.