– Jestem przekonany, że zostanę uniewinniony – mówi działacz LGBT Bartosz Staszewski, pozwany przez wójta gminy Zakrzówek o naruszenie dóbr osobistych. – Mamy wystarczająco mocne dowody aby wygrać ten proces – twierdzi z kolei wójt Józef Potocki. Chodzi o ustawioną przez aktywistę m.in. w Zakrzówku tablicę „Strefa wolna od LGBT”.
– Obecnie mam trzy sprawy założone przez władze gmin: Zakrzówek, Tuszów Narodowy i Niebylec (dwie ostatnie z Podkarpacia - red.) i te sprawy toczą się w sądach – mówi nam pozwany Bartosz Staszewski, pochodzący z Lublina działacz LGBT, współorganizator lubelskiego Marszu Równości a także twórca symbolicznych tablic „Strefa wolna od LGBT”. Były one ustawiane w miastach i mniejszych miejscowościach, których radni przyjęli tzw. uchwały anty-LGBT. W tej grupie jest właśnie gmina Zakrzówek (powiat kraśnicki).
Ma przeprosić w New York Times
Inicjatywa aktywisty oburzyła wójta Józefa Potockiego, który broniąc - jak podkreśla – dobrego imienia gminy domaga się od pozwanego „usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych powódki (czyli gminy Zakrzówek - red.)”. Staszewski w przypadku przegranego procesu miałby zamieścić w języku polskim i angielskim m.in. na swoich profilach w mediach społecznościowych, ale też przesłać mediom w tym zagranicznym m.in. do New York Times przygotowane przez prawników oświadczenie. I przyznać, że „gmina nigdy nie wprowadziła żadnych stref wolnych od LGBT i że to on wymyślił i przeprowadził całą akcję”, że tablicę wykonał on sam, a nie gmina. Że sam je przykręcił i umieścił na znaku drogowym. A także, że po zrobieniu zdjęcia (opublikowanego w internecie i mediach) ją zdemontował. Staszewski miałby też przeprosić za naruszenie dobrego imienia gminy oraz jej „renomy, wiarygodności i reputacji”.
– Nikogo swoją akcją nie skrzywdziłem. Nikogo też nie szkalowałem, jak twierdzą ci, którzy mnie pozwali – uważa Staszewski. – Radni sami to zrobili podejmując takie haniebne stanowiska. Już pięć samorządów się z nich wycofało, zaś w przypadku kolejnych dziewięciu zostały one uchylone przez sąd. To wszystko wskazuje na to, że te uchwały łamią prawo i że absolutnie nikt nie może być dyskryminowany.
Krótka rozprawa
Dzisiaj zdalnie odbyła się pierwsza rozprawa. Była jawna, mogli w niej uczestniczyć także dziennikarze. Na posiedzeniu był też obecny Maciej Świrski, prezes Fundacji Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga Przeciw Zniesławieniom.
Do jego obecności miał zastrzeżenia pełnomocnik Staszewskiego mec. Bartosz Przeciechowski. – Czy pan Maciej Świrski będzie świadkiem? – dopytywał adwokat pozwanego, zwracając uwagę na jego „związki ze stroną powodową i finansowanie powództwa”. W odpowiedzi usłyszał, że przedstawiciel fundacji świadkiem nie będzie.
W czwartek, ze względu na ograniczony czas, sąd nie wysłuchał żadnej ze stron. – Jestem przekonany, że zostanę uniewinniony, że za nic nie będę musiał przepraszać – ma nadzieję Staszewski. – Że sprawiedliwości stanie się zadość.
– Mamy wystarczająco mocne dowody aby wygrać ten proces – przekonuje z kolei wójt Józef Potocki. – Ale oczywiście decyzję w tej sprawie podejmie sąd.
Kolejne posiedzenie zostało wyznaczone na 25 listopada.