On nie był z rodziny Montecchich, a ona z familii Capuletich. Cała historia nie wydarzyła się we Włoszech, ani nie narodziła w umyśle Williama Szekspira. Życie samo z siebie pisze jednak osobliwe opowieści. Przekonała się o tym dwójka ludzi - on zakochany, a ona z nim skłócona (i zapewne też wszystkiego nieświadoma). Nasz lokalny Romeo pędził na spotkanie swej Julii, ale tam nie dotarł, po drodze rozbijając auto, które sobie "pożyczył". A było to tak...
Historia ta, nosząca niezaprzeczalne ślady romansu i nieco obłąkanego rycerstwa, miała swój początek w gm. Rokitno. To właśnie tam, w minioną niedzielę, nasz główny bohater wpadł na pomysł niezbyt rozsądny. Popędzany sprawą niecierpiącą zwłoki - bo jak inaczej nazwać chęć pogodzenia się ze swoją dziewczyną - "pożyczył" samochód od jednego z mieszkańców gminy. Odjechał z podwórka fordem.
22-letni młodzian szczęścia miał co nie miara, bo auto nie dość, że zamknięte nie było, to jeszcze na dodatek kluczyki znajdowały się za osłoną przeciwsłoneczną. Po kilku godzinach jednak wrócił, z miną nietęgą, bo powziętego zadania mu się wykonać nie udało. Jego "rydwan" również w niezbyt dobrym był stanie - wyglądał, jakby zatrzymał się na jakiejś przeszkodzie. Zapytacie, co też spotkało błędnego rycerza?
Policjanci z Janowa Podlaskiego, do sprawy oddelegowani, poczynili pewne faktów ustalenia. 22-latek przyznał, że chciał czym prędzej do swej dziewczyny, do Chełma się udać. Był z nią pokłócony i ta myśl gnębiła go srodze. Nie liczyło się też to, że nie miał prawa jazdy, a samochód wziął bez pytania. To jednak nie wszystko, bo pojazd przecież powrócił uszkodzony. Drzewo. Drzewo stanęło na drodze 22-latka, który nie wprawiony był w kierowaniu zbyt narowistymi "rumakami". Dlatego zamiast do Chełma, skierował się do gm. Rokitno. Pokonany.
Do śmiechu nie jest za to właścicielowi forda. Oszacował wartość samochodu na ok. 5 tys. zł, a straty na ponad 1.6 tys. zł.
Mężczyzna zarzuty za swe czyny już usłyszał i do winy się przyznał. Teraz stanie przed sądem. Będzie odpowiadał w warunkach recydywy, bo w ostatnim czasie odbywał karę pozbawienia wolności za podobne przestępstwo. Morał z tej opowiastki jest taki, że przez swoje zaślepienie może go spotkać kara do 8 lat wstrzemięźliwości za kratkami. W przypadku recydywy może ona zostać zwiększona o połowę. 22-latek odpowie również za popełnione wykroczenie.