Do godz. 17 w drugiej turze wyborów prezydenckich zdążyła zagłosować połowa uprawnionych Polaków. Jak informuje Państwowa Komisja Wyborcza, frekwencja w kraju na tę godzinę wyniosła w 52,1 proc.
- Tu trzeba wskazać, że w pierwszej turze o tej porze wynosiła ona 47,89 proc, a w wyborach prezydenckich w 2015 roku – 45,1 proc. W stosunku do pierwszej tury wydano o 1 mln 129 tys. kart do głosowania więcej – poinformował Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW.
Taka gmina istnieje
Najlepiej wypadają województwa: mazowieckie (55,55 proc.), małopolskie (54,58 proc.) i łódzkie (52,96 proc.). Najgorzej: opolskie (46,2 proc.), warmińsko-mazurskie (48,65 proc.) i lubuskie (49,91 proc.).
Jeśli chodzi o miasta, najwyższą frekwencję zanotowano w Warszawie (57,69 proc.), Zielonej Górze (57,24 proc.) i Poznaniu (55,8 proc.), a najniższą w Gdańsku (50,98 proc.), Katowicach (51,71 proc.) oraz Gorzowie Wielkopolskim i Łodzi (51,91 proc.).W Lublinie wyniosła ona 53,6 proc.
Najliczniej do urn poszli jednak mieszkańcy gminy Klwów w powiecie przysuskim na Mazowszu. Tam do godz. 17 zagłosowało 81,52 proc. - Przyznam się, że też pierwszy raz usłyszałem, że taka gmina istnieje – skwitował sędzia Marciniak.
Na przeciwległym biegunie jest gmina Kolonowskie na Opolszczyźnie z wynikiem 35,59 proc.
Hot dog, piwo i wódka
Jak poinformowała PKW, w związku z wyborami odnotowano 382 przestępstw i wykroczeń. W Kochanowicach (woj. śląskie) policjanci po pościgu zatrzymali mężczyznę, który ściągnął flagę państwową z siedziby komisji wyborczej i rzucił ją na ziemie, dokonując znieważenia.
Z kolei wyborca z Częstochowy miał zabrać z lokalu kartę do głosowania i stwierdzić, że zastanowi się w domu nad wyborem kandydata i przyniesie ją z powrotem.
Wyborca z Sochaczewa miał zagłosować na wskazanego kandydata, otrzymując od innego mężczyzny 10 zł, butelkę piwa, hot doga i pół litra wódki.