W środę na dwóch drzewach przy ul. Hempla pojawiły się banery wyborcze z wizerunkiem Roberta Gogółki, kandydata do Sejmu z komitetu Kukiz’15. Zniknęły dopiero popołudniu i po kilku telefonach do Straży Miejskiej. Strażnicy z kolei od rana dzwonili do sztabu kandydata.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– To była prowokacja. Na pewno nie zrobił tego nikt z mojego sztabu, bo nie wieszamy reklam w niedozwolonych miejscach – zapewnia Gogółka. – Te banery wisiały gdzie indziej i ktoś celowo powiesił je na drzewach.
W ciągu ostatnich trzech tygodni lubelscy strażnicy interweniowali w sprawie reklam wyborczych 47 razy. Ok. 30 reklam umieszczonych było w miejscach niedozwolonych; na trawnikach i w pasach drogowych. Nikt jednak nie dostał mandatu.
– Zdajemy sobie sprawę, że banery i plakaty wieszają głównie wolontariusze, którzy nie zawsze wiedzą, gdzie można to robić. Kontaktujemy się z komitetami i te materiały zazwyczaj są błyskawicznie usuwane – tłumaczy Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie.
Podobne interwencje codziennie podejmują pracownicy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie.
– Najwięcej takich sygnałów otrzymujemy w piątki i w poniedziałki. Najwidoczniej w te dni sztaby kandydatów są najbardziej aktywne – podejrzewa Andrzej Gwozda, dyrektor ZDW.
O nielegalnych reklamach informują mieszkańcy i kierowcy, a także konkurencyjne komitety.
– Takie przypadki zgłaszamy policji. W sytuacji, gdy materiały znajdują się na znakach, barierach i płotkach wygradzających, usuwamy je sami. W magazynie mamy już całkiem sporo takich reklam – dodaje dyr. Gwozda.