Banery jednego z kandydatów PiS tuż przed ciszą wyborczą ustawiono przed wieloma lokalami wyborczymi w Lublinie. Legalnie? – Z mojej wiedzy wynika, że takie zgody nie zostały wydane. Jeśli to się potwierdzi, sprawa zostanie przekazana policji – zapowiada Łukasz Mazur, pełnomocnik prezydenta ds. wyborów.
Chodzi o miejskiego radnego z Lublina Tomasza Pituchę, który do Sejmu startował z 16. miejsca na lubelskiej liście PiS.
– Przed wejściem do Obwodowej Komisji Wyborczej nr 159 przy ul. Nałkowskich w Lublinie stoi baner p. Pituchy – napisał do nas pan Jacek. Na zdjęciach, które nam przesłał, dwa banery z hasłem „Twój radny twoim posłem” stoją na trawniku kilkanaście metrów od wejścia do budynku żłobka, w którym odbywało się głosowanie. – Członkowie komisji, którzy wyszli obejrzeć baner (czyżby wcześniej go nie zauważyli?) stwierdzili, iż nie jest to zgodne z prawem – relacjonuje nasz czytelnik. Jak donosi, po południu plakaty miały zniknąć.
Podobizny radnego Pituchy wisiały też przed wejściem do lokali przy ul. Bernardyńskiej, Popiełuszki, Długosza (na znaku), Bronowickiej, Mickiewicza, Al. Racławickich (na drzewie).
Do Miejskiej Komisji Wyborczej wpłynęło kilkanaście zgłoszeń w tej sprawie.
– Wskazywano nam dokładne lokalizacje – mówi Łukasz Mazur, pełnomocnik prezydenta ds. wyborów. – Staraliśmy się wszędzie wysłać Straż Miejską w celu weryfikacji i wykonania dokumentacji. Według przepisów takie materiały nie mogą znajdować się na terenie nieruchomości, w których mieszczą się lokale wyborcze. We wskazanych przypadkach są one rozmieszczone przed tym terenem, więc członkowie komisji nie mogą ich usuwać.
Podobne sygnały dostawała też Fundacja Wolności.
– Wiele z tych banerów pojawiło się w pasie drogowym, m.in. na barierkach oddzielających jezdnię od chodnika. Kwestią do wyjaśnienia jest to, czy Zarząd Dróg i Mostów wyraził na to zgodę. Z tego co wiem, od kilku lat pozwoleń na umieszczanie banerów w takich miejscach nie było – mówi nam Krzysztof Jakubowski, prezes fundacji.
– Każdy przypadek musi zostać sprawdzony, ale z mojej wiedzy wynika, że takie zgody nie zostały wydane. Jeśli to się potwierdzi, sprawa zostanie przekazana policji. Niezależnie od tego, w takiej sytuacji Zarząd Dróg i Mostów może prowadzić swoje postępowanie w celu naliczenia ewentualnych kosztów i kar – dodaje Mazur.
Tomasz Pitucha w rozmowie z nami przyznaje, że w okolicach lokali wyborczych w czwartek i piątek pojawiło się 30 jego banerów. Czy miał odpowiednie pozwolenia? – Tę kwestię załatwiała obsługująca moją kampanię agencja reklamowa. Te zgody zawsze były, więc domyślam się, że tak było i tym razem – mówi Pitucha. I dodaje: – To nie był mój pomysł. Zaczerpnąłem go z poprzednich kampanii, kiedy wielu kandydatów też umieszczało materiały w pobliżu lokali.
Sam kandydat także interweniował na policji, bo kilka z banerów zostało skradzionych. – Wiem co najmniej o trzech takich przypadkach. Nie domyślam się, kto mógł to zrobić, ale wiem, że doszło do tego w biały dzień.