Zaangażowanie społeczne i sugestie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków nie pomogły. Z miejskiego krajobrazu znika najstarszy drewniany dom, o którym wiele się ostatnio mówiło w Białej Podlaskiej.
Rozbiórka ruszyła we wtorek. – To smutny koniec długiej historii – ubolewa Michał Serafinowicz. Dom ponad 200 lat temu należał do jego przodków. – Jeden z lokalnych fotografów amatorów z Białej Podlaskiej, którzy również przejęli się losem tego domu dostał od obecnego właściciela cały worek zdjęć, które zostały tam po mojej ciotce Marii Brzozowskiej – mówi nam Michał. Jedno ze zdjęć jest szczególnie ciekawe.
– Widać na nim, jak z moją ciotką siedzą w tym domu Henryk Kuś, który wykłada teorię fotografii na UMCS, Andrzej Brzeziński wielki prekursor fotografii, który już nie żyje, a także artysta Witold Dederko, jeden z największych polskich fotografów – opowiada nasz rozmówca.
To on kilka tygodni temu opisał w Internecie historię domu, która poruszyła tak wielu mieszkańców. – Przy ulicy Piłsudskiego 25 mieszkała rodzina Serafinowiczów, która najprawdopodobniej w połowie XVIII wieku przybyła na Podlasie ze Żmudzi. Stała się znana w Białej Podlaskiej, bo parała się farfurnictwem. A dokładniej moi przodkowie wykonywali fajans dla książąt Radziwiłłów, a dla lokalnej ludności garnki i inne naczynia z gliny – opowiadał nam wcześniej potomek tego rodu.
Ale teraz Serafinowiczowie już z obiektem nie mają nic wspólnego, bo jest on w rękach prywatnych. W październiku ubiegłego roku zarządzeniem prezydenta miasta wyłączono go z Gminnej Ewidencji Zabytków. Później Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Białej Podlaskiej wydał decyzję o nakazie rozbiórki „ze względu na zły stan techniczny”, który „zagraża życiu i zdrowiu ludzi pozostających w bezpośrednim otoczeniu budynku”.
Nie pomogły nawet sugestie Dariusza Kopciowskiego, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który był na miejscu i co prawda, stwierdził, że stan budynku jest rzeczywiście zły, ale dawał pewne nadzieje. – Niektóre pomieszczenia są niedostępne. Tym niemniej zrąb domu nadaje się może w jakimś niewielkim procencie do ponownego wykorzystania – stwierdził kilka dni temu konserwator.
Ale to mogłoby nastąpić po rozbiórce domu. Wysłał nawet pismo do prezydenta miasta o „zajęcie stanowiska w sprawie odbudowy tego obiektu na cele społeczne”. Ale urzędnicy z ratusza nie pozostawili złudzeń.
– Sytuacja prawna tej nieruchomości jest uregulowana i jasna. Miasto nie ma żadnych kompetencji, by nią dysponować, a właściciel złożył wniosek na zajęcie pasa drogowego na czas rozbiórki obiektu – poinformował nas Maciej Buczyński, zastępca prezydenta.
Zgodnie z zapowiedziami, rozbiórka miała się dokonać do 31 marca.