Iryna specjalnie przyjechała ze Lwowa, żeby poprowadzić warsztaty plastyczne. Oksana pomagała w malowaniu toreb. Lena upiekła pyszne ukraińskie pierożki. Stowarzyszenie "Lokalnie i Globalnie" zorganizowało w sobotę Zamojski Dzień Przyjaźni. Pewnie obchodzony byłby inaczej, gdyby nie wojna w Ukrainie.
Agnieszka Klimczuk, zamojska radna i członkini stowarzyszenia, nie miała Ukraińców ani wśród znajomych, ani specjalnie dużo o mieszkańcach kraju za naszą wschodnią granicą nie wiedziała, dopóki nie wybuchła wojna. Teraz ich zna. Bardzo dobrze, jako ludzi otwartych, życzliwych, pomocnych.
– Paradoksalnie, zło, jakie się wydarzyło sprawiło, że doszło do czegoś dobrego: otwarcia granic między Polakami i Ukraińcami. Nawiązania przyjaźni, którą w dzisiejszym dniu celebrujemy – mówi Klimczuk, jedna z organizatorek sobotniej imprezy w Zamościu.
Podkreśla, że Zamojski Dzień Przyjaźni nie doszedłby do skutku, gdyby nie chęci i zaangażowanie Ukrainek. Tych, które uciekając, w Zamościu znalazły schronienie przed wojną, ale również takich, które w swojej ojczyźnie zostały, ale w sobotę były na Rynku Wodnym.
– Iryna przyjechała ze Lwowa, poświęciła swój czas i pieniądze, bo na co dzień tam prowadzi zajęcia dla dzieci, które ze wschodniej Ukrainy uciekły na Zachód kraju. A dzisiaj prowadzi je dla ukraińskich dzieci w Zamościu i dla polskich dzieci – podkreśla Klimczuk.
Podczas imprezy zorganizowanej na Starym Mieście można też było ręcznie malować torby z grafikami symbolizującymi polsko-ukraińską przyjaźń, ale też np. napisać list do ukraińskich żołnierzy. Zaplanowano też inne atrakcje, m.in. warsztaty bębniarskie, fotobudkę, wspólne zdobienie drzewa przyjaźni czy alpako-terapię.
– A ponieważ mówi się, że przez żołądek do serca, to panie z Ukrainy częstują dzisiaj swoimi tradycyjnymi potrawami, a członkinie kół gospodyń wiejskich z naszego terenu serwują polskie smakołyki – wyjaśnia Janusz Kupczyk, zamojski radny, który także działa w "Lokalnie i Globalnie".
Sobotnie wydarzenie było współfinansowane przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Ale nie odbyłoby się, gdyby nie ogroomne zaangażowanie wielu wolontariuszy.