Staszica 35 na Starym Mieście w Zamościu – to adres, pod którym funkcjonuje już jedyny w mieście czynny niemal cały tydzień punkt pomocowy dla uchodźców. By działał nadal, także potrzebna jest pomoc.
To miejsce prowadzi Fundacja Sztukateria Idealna. Jej członkowie uchodżcom z Ukrainy pomagają od początku wojny. Pierwszy punkt z ubraniami, a później także z innymi darami, uruchomili w swojej głównej siedzibie. Prowadzili też m.in. darmowe zajęcia dla ukraińskich dzieci. Ale z czasem postanowili dla punktu pomocowego zmienić lokal na trochę mniejszy. – W maju prezydent miasta nieodpłatnie użyczył nam pomieszczenia na ul. Staszica i teraz tutaj działamy – mówi Magdalena Cieplechowicz-Buczak.
Miejsca nie ma tam dużo, ale też więcej nie potrzeba. Bo darów, po które można się zgłaszać, jest zdecydowanie mniej, niż to było jeszcze wiosną. Są wielkie góry maskotek, sporo ubrań dla malutkich dzieci, trochę dla nieco większych, a najmniej dla nastolatków. Jakieś sukienki, spódnice czy bluzki znajdą tutaj też dla siebie kobiety. – Kiedyś, dzięki pomocy wielu firm, mieliśmy ubrania nowiutkie, ometkowane, teraz są głównie używane, ale i one schodzą – mówi Cieplechowicz-Buczak.
Brakuje natomiast głównie pieluch dla niemowląt, chemii i środków czystości, a także odzieży dla młodzieży i kobiet na lato. – Takie na jesień w sumie też by się przydały, bo przecież niedługo będą potrzebne – dodaje Natalia, młoda Ukrainka.
Z dwójką swoich 8-letnich bliźniąt uciekła ze Lwowa już 26 lutego. Mieszka 20 kilometrów od Zamościa, dojeżdża do miasta codziennie od poniedziałku do piątku, aby w godz. 10-13 pełnić dyżur jako wolontariuszka w punkcie pomocowym na Staszica. – Bo to jedyne, co mogę robić. I lepiej tak pomagać, niż tylko siedzić i myśleć – tłumaczy.
Na razie nie planuje wracać do domu. Bo nie jest spokojnie, a ona tego właśnie chce dla swoich dzieci. – Tu w Polsce mają dobre warunki, dobra jest szkoła, na pewno przez rok zostaniemy – zapowiada.
I dopóki nie znajdzie pracy (teraz utrzymuje się tylko z 500 plus na bliźniaki), będzie pomagać na Staszica 35. Zwłaszcza, że ta pomoc wciąż jest potrzebna. Każdego dnia do punktu przychodzą kolejne osoby, nie tylko z Zamościa, również z okolic. To kobiety z różnych części Ukrainy: Kijowa, Mariupola, Charkowa, Buczy czy Winnicy. Żadna nie wychodzi z pustymi rękami, ale potrzeby są na pewno dużo większe niż wsparcie, jakie teraz mogą otrzymać.
– I tak świetnie, że wciąż działamy. To dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi, a także firm, które co jakiś czas nas wspierają – podkreśla Magdalena Cieplechowicz-Buczak. I wymienia nazwiska Kingi Popytak i Agnieszki Tylskiej oraz firmy Adzietam i Eurocash Cash & Carry. Nadal zdarza się też, że na Staszica 35 wpadają zwykli zamościanie. Czasem przyniosą jakieś produkty spożywcze. Czasem coś z ubrań. Wszystko jest przyjmowane z otwartymi ramionami.