Urodził się w Zamościu i zrobił dla miasta wiele, ale jest tu niemal nieznany. Czy dojdzie do upamiętnienia postaci Stefana Sendłaka, działacza PPS i aktywnego członka „Żegoty”? Niedawno bezskutecznie zabiegał o to radny Lewicy, teraz z podobną propozycją występuje lubelski IPN.
Radny Janusz Kupczyk już ponad rok temu podjął starania o to, by w Zamościu w jakikolwiek sposób upamiętnić Stefana Sendłaka. – Wspólnie z radną Agnieszką Klimczuk i Wiesławem Nowakowskim proponowaliśmy, by jego imieniem nazwać nowe rondo na osiedlu Promyk u zbiegu ulic Sienkiewicza i Żdanowskiej, ale ta propozycja nie przeszła, bo radni uznali, że w tej sprawie decydujący głos powinni mieć mieszkańcy, a ci zdecydowali inaczej – wspomina Janusz Kupczyk.
Dlatego pismo z lubelskiego IPN, które zaadresowano do Piotra Błażewicza, przewodniczącego Rady Miasta, ale skierowano do wszystkich radnych miejskich, bardzo go ucieszyło. Liczy, że teraz łatwiej będzie znaleźć miejsce, które przypominałoby o zasłużonym zamościaninie.
– Powinno być tak, że honorować będziemy ludzi stąd, związanych z miastem i zasłużonych dla niego, zamiast szukać bohaterów gdzieś daleko – przekonuje Janusz Kupczyk.
„Urodzony na terenie dzisiejszego Zamościa Stefan Sendłak (1899-1978) jest przykładem wrażliwego na kwestie społeczne człowieka zaangażowanego w okresie II RP w działalność polityczną, którą kontynuoował w okresie wojny. Po odzyskaniu niepodległości uczestniczył zarówno w protestach robotniczych w 1919 r., jak i w walce o obronę odzyskanej państwowości w szeregach Wojska Polskiego w czasie wojny polsko-bolszewickiej” – czytamy w piśmie dr hab. Jacka Romanka, naczelnika Oddziału Biura Upamiętniania Walki i Męczeństwa lubelskiego IPN.
Historyk przypomina również działalność Sendłaka w Polskiej Partii Socjalistycznej w okresie międzywojennym, aktywność społeczną i fakt, że zasiadał on w radzie miasta Zamościa, a także współtworzył funkcjonującą do dziś Spółdzielnię „Robotnik”. Na początku okupacji Stefan Sendłak znalazł się wśród zakładników mających być gwarantem spokoju w podbitym przez Niemców mieście. Obawiając się aresztowania, wyjechał z Zamościa do Warszawy, gdzie angażował się w pomoc ludności żydowskiej, m.in. tworząc w 1942 roku Komitet Zamojsko-Lubelski Niesienia Pomocy Żydom, a rok później wszedł w skład Rady Pomocy Żydom Żegota. Bardzo skutecznie ratował m.in. Żydów z getta w Zamościu i Izbicy. Uczestniczył również w Powstaniu Warszawskim. W czasach PRL był inwigilowany przez służby bezpieczeństwa. Zmarł bezpotomnie w 1978 roku, spoczął na cmentarzu Północnym w Warszawie. Miejsce pochówku jest opłacone do 2038 roku, dzięki zbiórce zainicjowanej przez dr hab. Adama Kopciowskiego z Zakładu Historii Żydów UMCS w Lublinie.
„W przypadku nadania wybranej przez Państwa lokalizacji na terenie Zamościa imienia Stefana Sendłaka, dodatkowo ufundujemy trwałe upamiętnienie tej zasługującej na włączenie do zbiorowej pamięci historycznej mieszkańców Zamościa postaci w formie pomnika bądź tablicy memoratywnej” – zapowiada w piśmie do radnych Jacek Romanek.
Janusz Kupczyk zakłada, że inicjatywa IPN, która pojawiła się w roku 80. rocznicy akcji „Reinhardt” i powstania „Żegoty”, ułatwi mu działanie.
– Będę szukał ulicy, której moglibyśmy nadać imię Stefana Sendłaka. Myślałem też o wmurowaniu tablicy pamiątkowej w ścianę domu, w którym mieściła się przed wojną łaźnia miejska, której był szefem, ale to wymaga rozmów z bankiem, będącym obecnie właścicielem budynku – zapowiada radny.
Przewodniczący RM nie mówi „nie”. – Procedura nadawania nazw ulicom, rondom, placom itd. w Zamościu jest niezmienna od lat. Inicjatywa i decydujący głos jest po stronie mieszkańców. Więc jeśli taka propozycja padnie, a zamościanie np. na osiedlowym zebraniu ją poprą w głosowaniu, to radni z pewnością do ich decyzji się przychylą – mówi Piotr Błażewicz.