Zamojski magistrat wydał walkę psim odchodom. Specjalne pojemniki ustawiane w mieście przynoszą mizerne rezultaty, dlatego ruszyła akcja propagandowa.
- Przekreślony pies robiący kupę… działa na wyobraźnię - śmieje się, oglądając ulotkę 40-letnia mieszkanka jednej z zamojskich kamienic. - Także informacja o muchach i zagrożeniu dla dzieci jest trafna. Ale efekt będzie mizerny. Ludzie swoich pupilków traktują jak członków rodzin. Te plakaty mogą odebrać jako obelgę… Podobnie było z pojemnikami na psie kupy.
Rzeczywiście pojemniki na odchody zwierzęce działają na niektórych mieszkańców Zamościa jak płachta na byka. Cztery lata temu magistrat ustawił ich w całym mieście ponad 30. Właściciele czworonogów korzystali z nich niechętnie, a większość została zniszczona przez wandali.
Urzędnicy nie poddali się jednak. Jakiś czas temu ustawiono kilkadziesiąt nowych koszy i zobowiązano Straż Miejską do większej czujności. Znów bez rezultatu.
- Właściciele psów widząc taki żółto-czerwony pojemnik podnoszą głowy i omijają go szerokim łukiem - mówi Anna Szamańska z Zamościa. - Dlatego psimi odchodami upstrzone są trawniki, chodniki i place zabaw. W Zamościu rządzi psiarnia. A Straży Miejskiej jakoś nie widać.
- Bo zbieranie kup to obrzydliwe zajęcie - tłumaczy 17-letnia właścicielka psa "rasy mieszanej”, spacerująca z nim po bulwarach. - Przecież za tego psa i jego obsługę płacimy podatek. Zwierzak zawsze załatwiał się w krzaczkach. Niech tak już zostanie.
Tyle, że zrobiło się przykro. Wiosną śniegi stopniały i na chodnikach i trawnikach zostały warstwy psich odchodów. Było ich mnóstwo.
- Te nieczystości to kłopot - martwiła się radna Zofia Piłat na jednej z ostatnich sesji. - Należy coś zrobić, aby przypomnieć właścicielom psów o ich obowiązkach. Miasto powinno wydrukować specjalne ulotki!
Prezydent Marcin Zamoyski obiecał, że krnąbrni właściciele psów będą edukowani. Słowa dotrzymał.
Na klatkach schodowych bloków i kamienic umieszczono odpowiednie informacje. Jak wyglądają? Jest na niej znak graficzny. To przekreślony psiak, który się załatwia.
Niżej można wyczytać m.in.: "Nie sprzątając jego odchodów narażasz swoje dzieci na poważną chorobę - robaczycę. Zawarte w odchodach jaja pasożyta roznoszone są przez muchy, tą drogą dostają się do naszych domów”.
Jest też groźba. Wynika z niej, że właściciele psów, którzy po nich nie sprzątają "narażeni są na karę od 50 do 250 zł”.
Czy to przyniesie to efekt? - Wątpię - mówi właściciel psiaka ze Starego Miasta. - Chyba, że jeden właściciel zacznie donosić na drugiego.