Nowa antylopa Kob Deffasa zamieszkała w zamojskim ogrodzie zoologicznym. To nie jedyny nowy nabytek Ogrodu im. Stefana Milera. Z Francji przyjechał kanguroszczur.
Do niedawna w Zamościu mieszkał samiec i trzy samice antylop Kob Deffasa. Była to liczba wystarczająca, ale kiedy w krakowskim ogrodzie zoologicznym pojawił się nadmiar tego gatunku koordynator przydzielił miastu jeszcze jedną samicę. Powiększone stado ma się dobrze.
Zwierzęta tego gatunku żywią się trawą i ziołami. Ważą do 150 kg i osiągają 1,20 m wysokości w kłębie. Naturalnie bytują na sawannach i stepach całej Afryki trzymając się blisko rzek. Noce spędza w zaroślach i dopiero rano wychodzi na pastwisko, gdzie tworzy stada liczące około 30 sztuk.
To nie jedyny nowy nabytek, który trafił do Zamościa. Z ZOO we francuskim Beauval przyjechał kanguroszczur.
– Dotychczas w Polsce była tylko jedna samica tego gatunku mieszkająca w poznańskim Ogrodzie Zoologicznym – opowiada Łukasz Sułowski, wiecedyrektor ogrodu. – Po tym, jak samica kanguroszczura przyjechała do nas mamy już parkę.
Na razie nie ma zdjęć nowej mieszkanki zoo, bo kanguroszczury są aktywne tylko nocą. W dzień kryją się w gnieździe. Zwierzęta te ważą 1–1,6 kg i osiągają do 38 cm długości ciała. Ich ogon może mieć 36 cm. Żywią się głównie grzybami, bulwami, nasionami, owadami i żywicą. Co ciekawe, mogą obywać się bez wody. Żyją 4-6 lat.
Zamojskie ZOO podliczyło już wyniki wakacyjnej frekwencji. W lipcu i sierpniu ogród odwiedziło 90.918 osób – podobnie jak rok wcześniej.
Frekwencja utrzymuje się na wysokim poziomie, bo kilka razy w roku do ogrodu przychodzą na świat nowi mieszkańcy. Wiosną tego roku trzy samice gazeli abisyńskich oraz jeden samiec doczekały się aż trzech młodych. W marcu urodził się także mały lemur. Największą radością był jednak pierwszy spacer małego gibbona, Bogusia, który w ostatnim dniu marca po raz pierwszy pokazał się z mamą. Pojawił się też kameloen lamparci.
Pracownicy ogrodu starają się też żeby zwierzęta miały coraz lepsze warunki lokalowe, a goście – możliwość lepszego przyjrzenia się im. W tym roku zmienił się już wybieg dla surykatek, na którym wymieniono piasek, którego gruba warstwa pozwala kopać zwierzętom długie tunele. Przebudowano też wybieg kuców szetlandzkich. Podzielono go na dwie części – w jednej posiano trawę, koniczynę i lucernę. Będzie to odwiedzany raz w tygodniu paśnik. Zmieniło się także miejsce, w którym odpoczywają duże drapieżniki. Zamiast starej cementowej nawierzchni ma ono tzw. bioflor. To nowoczesny rodzaj nawierzchni testowany już z powodzeniem we wrocławskim Ogrodzie Zoologicznym w wybiegu dla nosorożców oraz w Opolu, w pawilonie dla goryli.