Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej celowo mijają się z przepisami - twierdzą kombatanci.
- Dokładnie wiem, jakie zniżki nam przysługują i poinformowałem o tym ponad 560 członków naszego koła - mówi 71-letni Jan Gałka, sekretarz tarnogrodzkich Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. - Niewiele ulg nam się należy, ale o to, co zostało, będziemy walczyć z całą stanowczością. Wyjaśnimy dlaczego PKS-y są na bakier z przepisami!
- To co wyprawiają jest krzywdzące! - wtóruje mu 72-letni Antoni Magoch, członek kombatanckiego koła w Tarnogrodzie. - Starsi ludzie nie mogą się bronić i się ich wykorzystuje. Powoli odsuwa się nas poza margines społeczeństwa...
Awantura wybuchła po tym, jak Jan Gałka wybrał się do Lublina. Wsiadł do autobusu pośpiesznego z Przemyśla i zażądał 37-procentowej ulgi na bilet. Kierowca długo "szperał” w kasie, naciskał różne przyciski, lecz kombatanckiej zniżki nie znalazł. Gałka nie zamierzał jednak płacić za cały bilet. W Biłgoraju wysiadł i wybrał się do kasy biletowej. - Powiedziałem jaka jest sprawa, a kilku kierowców stojących w tym pomieszczeniu zaczęło się śmiać - mówi Gałka. - Oni też podobno o takich zniżkach nie słyszeli. Co ich rozbawiło? Nie wiem. Zapłaciłem za bilet do Lublina i wróciłem do Biłgoraja busem...
Sprawy jednak nie zostawił. Wyszperał kopię pisma, które w 2005 r. Jan Ryszard Kurylczyk, wysłał wojewodów, marszałków województw i szefów spółek kolejowych. Była to reakcja na skargi osób represjonowanych i organizacji ich zrzeszających. Dotyczyły one nie respektowania ulg. - Wszyscy przewoźnicy, wykonujący regularny przewóz osób na podstawie udzielonych im zezwoleń albo licencji, mają obowiązek honorowania ulg - czytamy w piśmie. Posiadaczom legitymacji osoby represjonowanej, zaliczonych do II i III grupy inwalidzkiej przysługują 37 proc. zniżki m.in. na przejazdy koleją oraz autobusami, także w komunikacji przyspieszonej i pospiesznej (inwalidzi I grupy ma zniżki nawet do 78 proc.).
- Wybrałem się z tym do dyrektora biłgorajskiego PKS, ale go nie zastałem - opowiada Gałka. - Odesłano mnie do dyżurnego ruchu, który... przyznał mi rację. Co z tego, jeśli kierowcy nadal tych ulg nie respektują.
- Być może coś nam umknęło, ale sprawę... natychmiast zbadamy - zapewnia Jerzy Kordulski, zarządca komisaryczny biłgorajskiego PKS. - Jeśli te ulgi się należą, wejdą w życie. Nikogo nie chcemy wykorzystać.
Tymczasem w zamojskim, biłgorajskim i hrubieszowskim PKS ulg na kursy pośpieszne także nie ma. - Wydaje mi się, że zostały zabrane - mówi jedna z kasjerek w Tomaszowie. - Przysługują jedynie niewidomym.