Prosili, tłumaczyli, a w końcu poskarżyli się na decyzję zamojskich urzędników do wojewody lubelskiego i rzecznika praw dziecka.
- Prezydent i jego dyrektor od oświaty są głusi na nasze argumenty i chcą oszczędzać na bezpieczeństwie dzieci - złości się Małgorzata Pastuszak. - Zorganizowanie u nas tylko jednej, 40-osobowej klasy pierwszej, jest wbrew zasadom i urąga zdrowemu rozsądkowi. To zwykła złośliwość!
Zaniepokojeni są także nauczyciele. - W takich warunkach nie da się normalnie realizować programu nauczania i zadbać o bezpieczeństwo najmłodszych dzieci, a to powinno być najważniejsze - przyznaje Bożena Piwko, dyrektor szkoły.
Urząd Miasta w Zamościu od ponad roku chce zlikwidować SP nr 7, bo się mu ona "nie opłaca”. Ostateczną opinię miał jednak wydać lubelski kurator oświaty. Sprawujący tę funkcję Lech Sprawka nie zgodził się na likwidację szkoły. W "siódemce” rozpoczęto nabór do klas pierwszych. Magistrat nie dał za wygraną i wysłał zażalenie do MEN. Opinia kuratorium sprzeciwiająca się zamknięciu placówki została uchylona, a minister polecił ponowne rozpatrzenie sprawy przez kuratora. Szkoła w tym roku nie zostanie zamknięta. - Ale urzędnicy wymyślili inna strategię - mówi Pastuszak. - Utworzenie jednej klasy dla pierwszaków doprowadzi w przyszłości do zamknięcia szkoły. Zrobiliśmy wszystko, aby nakłonić magistrat do zmiany decyzji. Błagaliśmy prezydenta i dyrektora od oświaty. Bez skutku.
Rodzice się nie poddają. Postanowili "zadziałać” inaczej. Skargę na zamojski UM wysłali wczoraj do wojewody lubelskiego i rzecznika praw dziecka. Podobne pismo przygotowują też do MEN. Marian Szostak, zastępca dyrektora zamojskiej delegatury Lubelskiego Kuratorium Oświaty, nie ma wątpliwości, że mają rację. - W tej szkole powinny zostać utworzone dwa oddziały - mówi. - Bo to nie organ prowadzący o tym decyduje, a jej dyrektor. A magistrat musi znaleźć na to środki finansowe. Tak mówią przepisy. Ta przykra sytuacja źle świadczy o jakości organizacji sieci szkół w Zamościu.
Nie tylko rodzice "siódemki” są rozżaleni. - W naszej szkole zapowiadano, że powstaną cztery klasy pierwsze, a zezwolono na utworzenie trzech - martwi się mama siedmiolatka zapisanego do SP nr 6. - Teraz w klasach będzie się uczyć nawet po 29 dzieci. Czujemy się oszukani. To dziwne, że o zmianach dowiadujemy się dopiero we wrześniu.
Co na to urzędnicy? - Wszystko odbywa się zgodnie z przepisami - zapewnia Karol Garbula, rzecznik prasowy prezydenta Zamościa. - Dzieci z "siódemki” można przenieść do SP nr 10, gdzie są wolne miejsca. To najlepsze rozwiązanie.