Wciąż nie znane są wyniki badań laboratoryjnych składu chemicznego tajemniczej białej substancji, którą w czwartek 1 listopada ujawniono w łazience dla personelu ortopedycznej izby przyjęć Szpitala Miejskiego w Zamościu. Osiem osób, które mogły mieć z proszkiem kontakt zostało przebadanych przez lekarzy, ale nie stwierdzono konieczności ich hospitalizacji.
Tak czy inaczej miejsce, gdzie tajemniczą substancję znaleziono zostało zabezpieczone przez specjalistyczna grupę straży pożarnej. - Cały proszek został zebrany, a pomieszczenie starannie zdezynfekowane. Natomiast próbki substancji przekazaliśmy do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej, skąd trafiły do laboratorium Państwowego Zakładu Higieny - usłyszeliśmy w zamojskim sanepidzie.
Zgodnie z przyjętymi procedurami natychmiast sprawdzono także, kto mógł mieć kontakt z białą substancją. Dostępu do łazienki na pewno nie mieli pacjenci. - Osiem osób z personelu, które mogły się tego dnia znajdować w toalecie skierowano do lekarza. W przypadku żadnej z nich nie stwierdzono konieczności hospitalizacji - mówi Irena Brzyska, szefowa Sanepidu w Zamościu.
- Z tego, co wiem do tej pory, ten proszek to po prostu pozostałość po niestarannym myciu toalety - dodaje dyrektor Wojciechowski. - Jednak czekamy na oficjalne wyniki badań laboratoryjnych. Nie chcemy, żeby ktokolwiek zarzucił nam zlekceważenie sprawy.
Inne wąglikowe alarmy w regionie
W tym samym czasie na oddział zakaźny Szpitala Neuropsychiatrycznego w Abramowicach trafiło dwóch mężczyzn, którzy mieli kontakt z tajemnicza przesyłką. Jeden z nich odebrał list nadany w Afryce, a napisany w języku angielskim. Udał się z nim do tłumacza. Dziwna treść przesyłki zaniepokoiła obydwu i dlatego postanowili skontaktować się z lekarzem.
22 października do policji w Chełmie zgłosił się mężczyzna, który odebrał list z Anglii. Ponieważ chełmianin nie ma tam żadnej rodziny, ani znajomych korespondencja zaniepokoiła go.