Nikt z mieszkańców Biłgoraja nie obejrzy „Kodu da Vinci”. A w każdym razie na pewno nie w miejscowym kinie. Bo choć dyrektor Biłgorajskiego Centrum Kultury twierdzi, że decyzji jeszcze nie podjął, to nieoficjalnie wiadomo że miejscowi kinomani na tę projekcję nie mają co czekać.
To efekt protestu Rejonowego Komitetu Obywatelskiego Ziemi Biłgorajskiej, którego apel o nieemitowanie filmu na podstawie książki Dona Browna w Biłgoraju został odczytany na sesji Rady Miasta. Stanowisko w tej sprawie miała zająć Komisja Oświaty i Kultury. Ale nie zajęła. – Mieliśmy wiele innych, bardzo ważnych i wymagających szybkiego rozpatrzenia spraw. Dlatego dotychczas nie znaleźliśmy czasu na zajęcie się kwestią tego filmu – wyjaśnia Kazimierz Sobieski, przewodniczący komisji i dodaje, że filmu nie oglądał, książki nie czytał, ale jako katolik uważa, że nie powinno się go emitować. Poza tym Sobieski proponuje, by w szkołach odbyła się właściwa edukacja na temat tego obrazu, bo przecież młodzież może do niego dotrzeć dzięki kasetom bądź DVD. Ostatecznej decyzji nie podjął także szef BCK, przy którym funkcjonuje kino. – Ale wpłynęło do mnie ok. 300 podpisów osób sprzeciwiających się prezentacji filmu. Muszę to wziąć pod uwagę – zastrzega Wiesław Dolina. Filmu nie chcą w Biłgoraju także samorządowcy reprezentujący prawicę, m.in. starosta Stanisław Schodziński i przewodniczący RM Zbigniew Kita. Za emisją opowiada się natomiast burmistrz Janusz Rosłan.