Dziś przed sądem w Biłgoraju rozpocznie się sprawa przeciwko Ryszardowi S., który zabijał koty, wyprawiał z nich skóry i sprzedawał je po 50 zł, ogłaszając się w biłgorajskiej prasie.
Po zakupie skórki przez naszego dziennikarza w centrum Biłgoraja zawiadomiliśmy policję, która w mieszkaniu mężczyzny zabezpieczyła inne skóry z kotów. Ryszard S. usłyszał prokuratorskie zarzuty.
Prokurator zarzuca mu, że wprowadził do obrotu i umieścił na rynku wyprawione skóry bez zachowania wymagań weterynaryjnych, oraz że oferował takie skóry do sprzedaży.
- Zarówno fakty, jak i zebrany materiał dowodowy nie budzą żadnych wątpliwości,
że doszło do popełnienia przestępstwa - mówi Zbigniew Reszczyński, prokurator rejonowy w Biłgoraju.
- Grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Dokonaliśmy zabezpieczenia na jego mieniu na kwotę 7 tys. zł
Tymczasem wyszło na jaw, że handel kocimi skórami znany był w Biłgoraju od dawna. Wiedzieli o nim weterynarze, którzy nic nie mogli zrobić. Wiedział też burmistrz miasta, który rok wcześniej powiadomił o nim policję. Jednak sprawę umorzono.
- Kilkakrotnie próbowałam interweniować, ale z żadnym skutkiem. Mężczyzna nadal oferował sprzedaż kocich skórek - mówi Halina Kowalska-Pyłka, prezes lubelskiego Animals. - Może tym razem ten straszny proceder zostanie ukrócony.