Droga krajowa nr 867 z Hrebennego do Werchraty miała być szybkim korytarzem transportowym z Ukrainy do woj. podkarpackiego.
- To dobrze! - kwitują mieszkańcy Siedlisk w gminie Lubycza Królewska. - Gdyby ta droga powstała, byłaby dla nas katastrofą.
Brakujący fragment "krajówki” przebiega na terenie dwóch województw (ok. 5 km leży w woj. lubelskim, reszta na terenie Podkarpackiego). Do zakończenia inwestycji brakuje jedynie... 7 kilometrów asfaltu. Województwo lubelskie dwa lata temu planowało wydać na budowę tej drogi ok. 18 mln zł. Część środków na ten cel zamierzano pozyskać z unijnych funduszy strukturalnych. Aby jednak drogę wybudować, lubelski Zarząd Dróg Wojewódzkich musiał wykupić ponad 100 działek. Większość ich właścicieli zgodziła się na sprzedaż. Sprzeciwiło się 10 mieszkańców Siedlisk. Sprawa trafiła m.in. do Naczelnego Sądu Administracyjnego i do rzecznika praw obywatelskich. - Chciano nam puścić tiry o kilka metrów od domów i budynków gospodarczych - argumentowali Waldemar Kolasa i Stanisław Potoplak, mieszkańcy Siedlisk. - Budynki zaczęłyby zaraz pękać, a hałas i smród zmusiłby nas do przeprowadzki. To skandal!
Pomimo protestów, ZDW wystarał się o pozwolenia na budowę drogi przez wieś. Kiedy inwestycja stanęła pod znakiem zapytania, urzędnicy próbowali przekonać "krnąbrnych” gospodarzy. Kilkakrotnie podwyższano stawki wykupu ziemi (z 4 do 9 zł za mkw.) Bez rezultatu. Teraz mieszkańcy wsi odetchnęli z ulgą. W projekcie budżetu województwa na 2007 nie zapisano tej inwestycji. Dlaczego? - Bez kompletu dokumentacji ZDW nie mógł wystąpić o unijne dotacje - mówi Jerzy Głąb, wójt Lubyczy Król. - Kiedy roboty ruszą? Wygląda na to, że nie prędzej niż za 2 lata. Będę rozmawiał z mieszkańcami Siedlisk i władzami województwa, aby to wszystko przyśpieszyć. Ta inwestycja jest bardzo ważna dla naszej gminy.
Szkopuł w tym, że województwo lubelskie wydało na budowę drogi ponad 1 mln zł, drugie tyle wyłożyło woj. podkarpackie. Pieniądze poszły głównie na projekty budowlane. Jeśli te ostatnie stracą ważność, będzie można te pieniądze spisać na straty. - Część tych planów traci ważność w czerwcu - cieszy się Marta Kolasa z Siedlisk. - Dla nas to dobrze. Tę inwestycję można było realizować z dala od naszej wioski. Było wiele możliwości. Lecz urzędnicy uparli się, że tiry muszą jeździć przez tę wieś. I teraz mają kłopot.