Z budowlanego pejzażu Zamościa zniknął ostatni dźwig. Stał on na osiedlu budowanym przez firmę Lege Artis w rejonie ulic Kiepury i Szymonowica. W połowie ubiegłego tygodnia został zdemontowany.
Pan Witold pracuje w zamojskim budownictwie od 1973 roku. Ma więc możliwości porównania obecnej sytuacji z tym, jak było przed laty. - Tak kiepskiej sytuacji nigdy nie było. Pamiętam czasy, a był to koniec lat siedemdziesiątych, że na budowach w Zamościu stał "las” budowlanych żurawi. Budowało się wtedy całe osiedla - Orzeszkowej, Słoneczny Stok zwany Manhattanem i PR-5. Równocześnie pracowało ponad dwadzieścia dźwigów - wspomina budowlaniec. - Teraz się tyle nie buduje. Najwyżej gdzieniegdzie powstają domy niskie, a do tego nie są potrzebne dźwigi, wystarczą "koźlarze”, którzy wyniosą materiały na własnych plecach - dodaje z sarkazmem.
- To już jest koniec naszej obecności na tym osiedlu - przyznaje Bogusław Lubas, majster na budowie przy Kiepury. - Pozostaje jeszcze zagospodarowanie terenu, a to zajmie jakieś trzy miesiące. Szczerze mówiąc, ten upadający ostatni dźwig to symbol pogrzebanego budownictwa mieszkaniowego, dla którego ciężkie czasy nastały już na początku lat90., ale obecnie jest gorzej, niż kiedykolwiek.
W Zamościu miejsce na budowy wielorodzinnych domów można znaleźć jeszcze na Słonecznym Stoku i przy ul. Lubelskiej, ale jakiekolwiek roboty już dawno tam zamarły. Prace nie ustają jedynie na Zamczysku, gdzie przystąpiono do wznoszenia drugiego bloku dla TBS.