Ordynariusz prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej stara się o przejęcie cmentarza zakonnego mniszek oraz źródełka w Turkowicach.
W miejscu, gdzie - według arcybiskupa Abla - grzebano mniszki Żeńskiego Klasztoru Prawosławnego, uczniowie Zespołu Szkół w Turkowicach grają teraz w piłkę. Chodzi o 5 arów ziemi. Mieszkańcy Turkowic kręcą głowami. - Tam na pewno nie było cmentarza - twierdzi Krystyna Cieśla. - Nie potwierdzają tego ani przekazy ustne, ani dokumenty. Może były grzebane obok cmentarza żołnierzy austriackich, ale na tamtym miejscu stoi teraz blok.
W podobnym tonie wypowiada się starosta hrubieszowski. - Sprawdziliśmy. Nie ma żadnych dokumentów czy map, które poświadczałyby istnienie cmentarza. Dlatego opinia zarządu jest negatywna - mówi Józef Kuropatwa.
W 2000 r. nieruchomości wchodzące w skład szkoły w Turkowicach stały się własnością powiatu hrubieszowskiego. Dwa lata później o zwrot majątku upomnieli się prawosławni.
- W wyniku postępowania regulacyjnego przed Komisją Regulacyjną ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego roszczenia w całości zostały zaspokojone na podstawie ugody - informuje Małgorzata Trąbka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
Za 32 ha gruntów i budynki klasztorne w Turkowicach prawosławna diecezja lubelsko-chełmska otrzymała prawie 200 ha gruntów z budynkami po b. Spółdzielni Hodowli Roślin w Korczminie. -Dlaczego nic nie mówili o cmentarzu? - zastanawia się Leszek Czerwonka, wicestarosta hrubieszowski.
- Bo wtedy nie mieliśmy takiej wiedzy - odpowiada ks. Andrzej Łoś, sekretarz Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej. - Nie mamy na to dokumentów, bo wszystkie archiwa zostały zniszczone, ale na Ukrainie żyją jeszcze wysiedleńcy z Turkowic, którzy pamiętają, w którym miejscu był cmentarz. Zmarłym należy się szacunek.
- Jeżeli rzeczywiście były tam grzebane mniszki, trzeba będzie znaleźć jakieś rozwiązanie - mówi starosta Kuropatwa.
W zeszłym roku prawosławna diecezja kupiła w drodze przetargu "czajnię” wraz z półhektarową działką. Ma tam powstać Dom Rekolekcyjny. - Dla kogo? Przecież ani w Turkowicach, ani w sąsiednich wioskach nie ma prawosławnych. Po co oni się tu pchają? - dopytuje się Józef Garbacz z Turkowic.