Sprawiedliwości stało się zadość. W środę byli szefowie zamojskiej Delii zostali uznani za winnych uporczywego i złośliwego łamania praw pracowniczych armii zamojskich szwaczek. Usłyszeli wyroki w zawieszeniu. Zamojskie krawcowe są rozgoryczone.
Szwaczki mogły się wyżalić. To był największy proces ostatnich lat w regionie. Na ławie oskarżonych zasiedli Andrzej K. i Marek J., byli prezesi zamojskiej Delii, Michał B., jej właściciel i były członek jej zarządu oraz Maria B., były kierownik działu produkcji w szwalni. Prokuratura zarzuciła im, że uporczywie i złośliwie naruszali prawa pracownicze szwaczek, nie odprowadzali składek emerytalnych, przekraczali normy pracy i m.in. nie płacili wynagrodzeń w terminie. Sąd przesłuchał w tej sprawie 650 osób. Proces trwał 3 lata.
W środę byłych szefów szwalni uznano za winnych. – Kary są zróżnicował w zależności od roli jaką oskarżeni odegrali – tłumaczyła sędzia Bogumiła Nowak-Stępniak z zamojskiego Sądu Rejonowego.
Dlaczego? – Ten oskarżony był krótko prezesem – tłumaczyła sędzina. – Za jego kadencji wprawdzie nie płacono w terminie wynagrodzeń załodze w czerwcu i lipcu i sierpniu 2006 r, ale został już za to osądzony przez wydział grodzki. Wyrok był skazujący.
Na salę rozpraw przybyło w środę kilkadziesiąt szwaczek. Nie miały okazji zobaczyć Michała B. i Marię B.. Dlaczego? Na ogłoszenie wyroku nie przybyli. – Kara jest za wysoka – skwitował tymczasem Marek J. – Co dalej? Pewnie będzie apelacja.