W zamojskich spółdzielniach mieszkaniowych nie brakuje dłużników. Eksmisje takich osób zdarzają się, ale nierzetelni lokatorzy rzadko są wyrzucani na bruk. Najczęściej spółdzielnie mieszkaniowe nakazują im przenoszenie się do lokali zastępczych. Przez najbliższe miesiące osoby zalegające z opłatami za czynsz są dodatkowo chronione ustawą, która na całą zimę zakazuje wyrzucania ludzi na ulicę.
- Łącznie w tym i ubiegłym roku, w naszej spółdzielni, doszło do trzydziestu pięciu eksmisji, z czego w dziesięciu przypadkach dłużnicy nie otrzymali pomieszczenia zastępczego - informuje Marek Sobań, członek zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana Zamojskiego. Nieco inaczej sytuacja wygląda w niewielkiej SM Energetyk, gdzie żadnej eksmisji nie przeprowadzano ani w tym, ani w ubiegłym roku. Janusz Pilewicz, prezes tej spółdzielni powiedział nam jednak, że wszystko wskazuje na to, że takie rozwiązania staną się konieczne w roku przyszłym.
W każdym przypadku, zanim dojdzie do eksmisji musi minąć sporo czasu. Najpierw prowadzone są rozmowy między spółdzielnią a lokatorem, a wszystko po to, by sprawę rozwiązać ugodowo. Spółdzielnia ustala, z jakiego powodu czynsz nie został uregulowany i ewentualnie oferuje pomoc. Najczęściej proponuje się rozłożenie zadłużenia na raty. Dopiero, gdy wielokrotne rozmowy do niczego nie prowadzą, pozostaje droga sądowa.