Sytuacja jest poważna. Bo jeżeli lekarze pracujący na oddziale pulmonologii Zamojskiego Szpitala Niepublicznego nie wycofają złożonych pod koniec września wypowiedzeń, to w ostatnich dniach grudnia nie będzie tam miał kto leczyć pacjentów.
Informacje o tej sytuacji upublicznił niedawno jeden z zamojskich radnych.
– Lekarze z jedynego w mieście oddziału pulmonologii szpitala miejskiego złożyli wypowiedzenia z pracy. Nie działają oddziały w Hrubieszowie i Krasnymstawie. Problem jest tym bardziej istotny, że zaczyna się okres infekcyjny, powikłania płucne. Jeżeli padnie kolejny oddział, gdzie będzie się odbywała diagnostyka nowotworów płuc? – dopytywał Rafał Zwolak w mediach społecznościowych.
Pod jego postem rozgorzała dyskusja. Niektórzy lekarzy popierali, krytykując kierownictwo szpitala i prezydenta miasta (szpital przy ul. Peowiaków podlega samorządowi), inni złościli się, że najpewniej chodzi o pieniądze, a lekarze po prostu chcą ich zarabiać więcej.
Ordynator zamojskiej pulmonologii nie chciała z nami o problemie rozmawiać. Nieoficjalnie udało nam się tylko ustalić, że ta decyzja medyków nie jest podyktowana oczekiwaniem podwyżek.
Chcieli, by stworzono im lepsze warunki do ich ciężkiej, wymagającej pracy. Podobno wśród postulatów znalazły się m.in. poprawa funkcjonowania transportu sanitarnego, zakup nowego sprzętu do bronchoskopii, a także urządzenia do nieiwazyjnej wentylacji płuc.
A ponieważ się tego nie doczekali, postanowili złożyć wypowiedzenia. Zrobili to solidarnie. Nie wyłamał się nikt z zatrudnionych na oddziale medyków.
Co teraz?
– Trwają rozmowy z lekarzami. Mam nadzieję, że ich efektem będzie wycofanie wypowiedzeń – mówi Damian Miechowicz, prezes Zamojskiego Szpitala Niepublicznego.
Podkreśla przy tym, że nie ma żadnego żalu do lekarzy. Uważa, że są świetnymi specjalistami. Dlatego bardzo chciałby, aby ostatecznie swoje decyzje zmienili. O tym, czego lekarze oczekują i czy szpital jest w stanie im to zapewnić, Miechowicz mówić nie chciał.
Do tematu z pewnością wrócimy.