Zakład Ceramiki Budowlanej w Markowiczach zostanie sprywatyzowany. Stanie się to już w przyszłym roku. Taka jest decyzja Ministerstwa Skarbu Państwa.
- Średnio zarabiam na rękę ok. 1,2 tys. zł i nie widzę perspektyw, aby to się miało zmienić na lepsze - martwi się jeden z pracowników ZCB w Markowiczach. - To jedyne źródło utrzymania mojej rodziny. W podobnej sytuacji jest większość ponad 100-osobowej załogi. Prywatyzacja raczej pogorszy ten stan, bo gdy całość przejdzie w prywatne ręce będzie gorzej.
Zakład Ceramiki Budowlanej w Markowiczach znalazł się w ministerialnym programie prywatyzacji na lata 2008-2011. Procedura już została uruchomiona. Prywatyzacja zakładu jest przewidziana na przyszły rok. Co to oznacza? Nadzór nad spółką straci Skarb Państwa, a przejmą go prywatni inwestorzy.
Prawdopodobnie w maju zostanie przeprowadzona wycena spółki, a potem zakład zostanie wystawiony do sprzedaży. Zwykli pracownicy cegielni boją się takiej "rewolty”. - Taki prywatny przedsiębiorca zrobi wszystko, żeby z zakładu wycisnąć wszystkie soki np. obniżając wynagrodzenia - złości się jeden z pracowników.
Załoga obawia się, że w zakładzie zostaną wprowadzone nowe linie technologiczne, których znaczna część z nich nie będzie umiała obsługiwać.
- To może być przyczyną zwolnień. Dla mnie byłaby to prawdziwa katastrofa - niepokoi się inny pracownik.
ZCB w Markowiczach to jeden z największych tego typu zakładów na Zamojszczyźnie. Produkowane są tutaj pustaki m.in. stropowe, szczelinowe i tzw. wentylacyjne oraz cegły. Zakład chwali się, że są one trwałe i ekologiczne, bo glina z której są produkowane, nie zawiera żadnych zanieczyszczeń chemicznych.
- Ten zakład produkuje rocznie ok. 60 tys. ton wyrobów, a dzięki nowej linii technologicznej ta liczba wzrośnie do 100 tys. ton - mówi Lech Rębacz, wójt gminy Księżpol. - Jest on dla nas niezwykle ważny. Odprowadza duże podatki, a zatrudnieni są tam głównie mieszkańcy naszej gminy. Wójt nie kryje jednak, że obawia się o przyszłość cegielni.
- Wszystko zależy od tego, jaki cel będzie miał przyszły inwestor. Jeśli zakład przejmie firma konkurencyjna tylko po to, żeby wygasić produkcję lub zrobić tam magazyny, to będzie… czarny scenariusz. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - kwituje Rębacz.
- Zostaliśmy zaproszeni na rozmowy do ministerstwa. Byłem tam wraz z przedstawicielami związków zawodowych. Postawiliśmy warunek, żeby inwestor był finansowy, a nie branżowy - mówi Tadeusz Kuna, prezes ZCB w Markowiczach. - Bo w drugim przypadku można się spodziewać jedynie zamknięcia zakładu. Czas pokaże, co wyniknie z naszych rozmów.
(PELE)