Trwa spór o XVIII-wieczny pałac Klemensów w Michalowie koło Zamościa. Nie tylko spadkobiercy dawnych właścicieli, ale też zamojskie starostwo odwołują się od decyzji resortu rolnictwa w tej sprawie
Sprawa ciągnie się od lat. Przełomem miała być decyzja z października ubiegłego roku - wojewoda lubelski Wojciech Wilk podpisał wtedy dokument, według którego pałac mógł wrócić do Zamoyskich.
Stwierdzono, że w przypadku tej nieruchomości nie miał zastosowania dekret PKWN z 1944 roku, ponieważ w momencie wprowadzania reformy rolnej ówcześni właściciele używali go do celów mieszkaniowych, a nie rolnych. Okazało się jednak, że decyzja zawierała błąd formalny.
W dokumencie został wskazany „obręb Michałów” a powinien być „obręb Michalów”.
Dlatego Starostwo Powiatowe w Zamościu odwołało się od postanowienia wojewody. Do tego stanowiska przychyliło się Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które podważyło decyzję wojewody lubelskiego.
Od decyzji resortu do sądu odwołali się spadkobiercy poprzednich właścicieli pałacu. Jednym z nich jest Marcin Zamoyski, były prezydent Zamościa. Ale wątpliwości ma też zarządzające obiektem Starostwo Powiatowe w Zamościu, które zaskarżyło decyzję ministra rolnictwa do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
– Złożyliśmy skargę, bo nie została z nas zdjęta klauzula strony postępowania. Jeśli tak się nie stanie, to być może powiat musiałby odpowiadać finansowo w przypadku ewentualnych roszczeń odszkodowawczych za użytkowanie pałacu w czasach, gdy mieścił się tam dom pomocy społecznej czyli do 2009 roku – zaznacza Henryk Matej, starosta zamojski. – Pusty obecnie pałac jest ogrzewany i pilnowany przez pracowników ochrony. Nie wykluczamy, że to powiat będzie właścicielem pałacu.
Właścicielem pałacu jest Skarb Państwa. Rezydencja stoi pusta od 2009 roku, kiedy działający tam Dom Pomocy Społecznej przeniósł się do nowej siedziby w pobliskim Szczebrzeszynie.
Obiekt był wystawiany na sprzedaż. Pierwotnie wyceniano go na ponad 8 milionów zł, ale z powodu braku chętnych cenę obniżono do ok. 6 milionów. Ewentualny nabywca mógł liczyć na obniżenie tej kwoty o połowę, ponieważ nieruchomość jest wpisana do rejestru zabytków. Mimo to do kolejnej licytacji także nikt się nie zgłosił.