Nie wszystkim podobają się pomysły wybudowania farm wiatrowych. Mieszkańcy boją się przede wszystkim o swoje zdrowie.
Firma z Krakowa chciałaby postawić w gminie Frampol 9 wiatraków w okolicach Radzięcina, Starej Wsi oraz Teodorówki Kolonii, a więc wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 835. – Protestujemy od półtora roku, ale na razie nie przynosi to skutku, bo na ostatniej sesji radni wyrazili wolę kontynuowania rozmów w sprawie farmy wiatrowej – mówi mieszkanka tej ostatniej miejscowości Marta Sędzin.
Czego się boją? Przede wszystkim emitowanych przez wiatraki, a niesłyszalnych dla człowieka, infradźwięków oraz ich negatywnego wpływu na zdrowie.
– Opieramy się na opiniach naukowców, według których, mogą one wywoływać zaburzenia nastroju, migreny, a nawet depresje – opowiada pani Marta. – Skrzydła wiatraków zabijają ptaki, a my znajdujemy się w przesmyku miedzy Lasami Janowskim a Szczebrzeszyńskim Parkiem Krajobrazowym. O agroturystyce nie będzie mowy.
Podobne obawy mają mieszkańcy gminy Tomaszów Lubelski, gdzie farmę zamierza wybudować firma z Warszawy. – Wysokie na 150 m wiatraki mają stać w odległości nawet 300 m od zabudowań, a to stanowczo za blisko, skoro w Czechach na przykład musi być zachowana odległość 3000 m – mówi Grzegorz Charkot, który rozpoczął budowę... domu w Chorążance.
Przypomina, że zamojski oddział Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska dwukrotnie wydal negatywną opinię środowiskową, powołując się m.in. na siedliska ptasie w okolicach planowanej inwestycji. Ale dokument ma charakter opinii, ostateczna decyzja co do lokalizacji farmy należy do wójta.
W polskim prawie nie ma regulacji dotyczących tych odległości, ale pan Grzegorz znalazł zapis, że to rada gminy na czele z wójtem może określić w decyzji o warunkach zabudowy odległość od zabudowań. Na pewno będzie się chciał podzielić tą wiedzą podczas dyskusji publicznej, którą 30 czerwca o godz. 11 i 12.30 organizuje w tomaszowskim Urzędzie Gminy inwestor farmy wiatrowej (dzień później o godz. 12.30 przedstawiciele stołecznej firmy oraz specjaliści z dziedziny ochrony środowiska, akustyki i ornitologii spotkają się z mieszkańcami gminy Jarczów – przyp. red.).
– Osobiście nie mam nic przeciwko wiatrakom, tylko lokalizacja farmy jest, moim zdaniem, niedopuszczalna – podnosi Charkot, który stanął na czele Stowarzyszenia "Stop Wiatrakom”.
Burmistrz leżącego w powiecie biłgorajskim Frampola twierdzi, że na razie nic nie jest przesądzone.
– Radni podjęli uchwałę o zmianach w studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego gminy, ale to jednak Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska będzie wyznaczała parametry, jeśli w ogóle zgodzi się na prowadzenie inwestycji – zapewnia Tadeusz Niedźwiecki.