Są kłopoty z zaopatrzeniem placówki w leki. A wszystko po tym, jak w czwartek po południu Telekomunikacja Polska SA odłączyła szpitalowi przy ul. Peowiaków w Zamościu telefony, z wyjątkiem tych, które są niezbędne do ratowania życia i zdrowia pacjentów.
– Mamy szpitalną aptekę, której pracownicy muszą dzwonić z prywatnych telefonów do hurtowni medycznych, żeby zamówić towar – informuje Mariusz Paszko, dyr. ds. ekonomicznych w Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Zamościu.
Szpitalowi pozostawiono trzy numery telefoniczne; na izbie przyjęć,
w laboratorium serologicznym
i centrali.
– Nie jest wykluczone, że podłączymy do tych numerów inne linie telefoniczne, ale wtedy będą jeszcze większe problemy z dodzwonieniem się do szpitala.
Witold Tkaczyk, dyr. zamojskiego oddziału Lubelskiej Regionalnej Kasy Chorych, przyznaje, że obecna sytuacja szpitala nie jest normalna. – Wiele zależy od organu założycielskiego placówki, czyli miasta.
Krzysztof Zwolan, z-ca prezydenta Zamościa informuje, że Zarząd Miasta zapoznał się z pismem, jakie telekomunikacja wysłała do szpitala.
– Chociaż właścicielem szpitala jest miasto, to nie możemy finansować jego bieżącej działalności i płacić rachunków – wyjaśnia K. Zwolan.
– Gdyby została ogłoszona upadłość szpitala, miasto musiałoby pokryć wszelkie zaległości finansowe tej placówki.