Wypadek w Grębowie: 14 licealistek z III Liceum Ogólnokształcącego w Zamościu zostało lekko rannych w wypadku autokaru, który wydarzył się w piątek rano w Grębowie na Podkarpaciu. Uczennice jechały na wycieczkę do Częstochowy.
Pokaż Wypadek w Grębowie na większej mapie
– Na szczęście nikt nie odniósł poważnych obrażeń – powiedziała nam Agnieszka Zielińska, zastępca dyrektora III LO w Zamościu. – Powiadomiliśmy rodziców, skierowaliśmy na miejsce nauczycieli i psychologa, a firma organizująca wycieczkę podstawiła autobus zastępczy, którym większość wycieczkowiczów wróci do domu. Taka była decyzja opiekunów grupy oraz młodzieży.
W sobotę maturzyści z diecezji zamojsko-lubaczowskiej mają spotkać się na Jasnej Górze. Uczniowie dziewięciu ostatnich klas III LO wyruszyli w podróż w piątek nad ranem. Na różne trasy wyjechało 7 autokarów.
– W naszej szkole jest taka tradycja, że przed diecezjalną pielgrzymką do Częstochowy odwiedzamy Kalwarię Zebrzydowską, gdzie spotykają się wszystkie klasy – mówi wicedyrektor Zielińska.
Wcześniej 26 uczennic klasy o profilu humanistyczno-psychologicznym miało odwiedzić Oświęcim i Wadowice. Ale przed godz. 6 w Grębowie (pow. tarnobrzeski) autokar, którym podróżowały z dwojgiem opiekunów oraz pilotką, miał wypadek. – Dowiedziałem się o tym z radia – mówi ojciec jednej z uczennic. – Zadzwoniłem do szkoły, gdzie potwierdziły się informacje. Na szczęście córka jest cała, ale uraz psychiczny na pewno pozostanie.
Siedem osób, które trafiły do szpitala w Stalowej Woli, po udzieleniu pomocy medycznej zwolniono do domu. Spośród pozostałych, które zostały odwiezione do tarnobrzeskiego szpitala, 6 wymagało hospitalizacji. – Ale ich stan jest dobry, a życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo – powiedział nam Krzysztof Stolarski, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala im. Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej w Tarnobrzegu.
Pięć osób, m.in. ze złamanymi żebrami, przebywa na oddziale chirurgicznym, natomiast jedna, która doznała złamania nosa, na laryngologii. – Pozostałe, po udzieleniu pomocy ambulatoryjnej, zostały zwolnione do domu – mówi Stolarski. – Część wypisała się na własną prośbę.