Wszystko odbywa się sprawnie. Do autobusu wchodzą kobiety, wyjmują taśmy klejące, śrubokręty i pończochy. Niektóre kładą się na podłogę i wsuwają się pod… siedzenia. Ukraiński "kursowy” autobus jadący do Polski jest pełen niespodzianek.
Lwów to wyjątkowo miasto. Ale dotrzeć tam nie jest łatwo. Drogi dojazdowe są fatalne, a na przejściu granicznym trzeba czekać godzinami.
Dlatego Polacy często wybierają się i wracają autobusami, także ukraińskimi.
Bilet kosztuje 90 hrywien (hrywna kosztuje ok. 42 groszy). Taka podróż przebiega szybciej, ale jest pełna wrażeń. Dlaczego?
Spod siedzeń wystają najczęściej kobiece nogi, ręce lub obnażone do połowy zadki kobiet. Słychać też szelesty i nerwowe szepty.
– Do autobusu wsiadały kobiety obładowane siatkami – mówi pan Andrzej. – Powyciągałaby śrubokręty, pończochy i druty zakończone haczykami. Zaczęły wszędzie upychać papierosy.
Kierowca to zupełnie ignorował. W jego Ikarusie było mnóstwo skrytek. To kawałki dykty poprzykręcane śrubami.
Były wszędzie, nawet w drzwiach i podłodze auta. Papierosy ukrywano też w siedzeniach, a nawet po otworzeniu różnych klapek… w trybach i trybikach pojazdu.
– Jedna z kobiet włożyła głowę i ramię do skrytki i dopychała papierosy zapakowane w pończochy specjalnym drutem – mówi nasz Czytelnik. – Inna wsunęła się pod moje siedzenie… Powiedziała, że pakuje "dostawu”… Inne panie dosiadały się też m.in. w Żółkwi, Rawie Ruskiej i wielu przysiółkach. Były wśród nich nawet starsze kobiety. Jedna z babć wsunęła mi pakunek pod zagłówek!
W samochodzie jechało też kilku Ukraińców (jednego zatrzymano na granicy) i grupa polskich turystów. Nafaszerowane papierosami, zdezelowane i zardzewiałe auto dotarło do granicy w Hrebennem.
Ukraińscy celnicy autobus zaraz przepuścili, ale Polacy go skontrolowali. Pasażerom sprawdzono bagaże, a pojazd pojechał "na kanał”. Stał tam pół godziny. Efekt?
– Jeden z celników przeszedł triumfalnie obok pasażerów z workiem wypchanym papierosami – mówi pan Andrzej. – Wyglądał jak Święty Mikołaj. Ukraińcy mieli rozpacz na twarzach. Autobus ruszył… Znów w ruch poszły śrubokręty.
Na trasie między Hrebennem a Tomaszowem Lub. przemytnicy rozkręcili i skręcili chyba… cały pojazd.
Oczywiście podczas jazdy. Okazało się, że większość towaru "przejechało”. W sumie naliczyliśmy kilkaset paczek papierosów. Ukrainki były zadowolone.
Wysiadały w Lubyczy Królewskiej, Bełżcu i Tomaszowie Lubelskim.
– Jesteśmy biednymi ludźmi, a na takiej paczce zarabiamy po parę groszy – mówiła jedna z nich. – Polacy też kiedyś przemycali… Jakoś trzeba żyć. To nie jest zabawa.