Ponad stu amatorów ciuszków z drugiej ręki na ponad godzinę uwięziono w zamojskim salonie z używaną odzieżą. Policja szukała wśród nich kieszonkowca. Klientów spisano, jednak złodziej przepadł bez śladu.
W środę przed południem w sklepie zgromadził się tłum klientów. Nic dziwnego, tego dnia każdy ciuch kosztował tylko złotówkę. Gdy jedna z kobiet chciała zapłacić za zakupy, okazało się, że zniknął jej portfel. Przybyli na miejsce policjanci sprawdzili zaplecze sklepu, przepytywali personel. Uwięzieni w środku klienci zaczęli się niecierpliwić.
- Jeden z mężczyzn wszczął awanturę, jakaś kobieta wołała, że zostawiła zupę na gazie, inna, że wczoraj "ją odłączyli od kroplówki” i słabo się czuje - opowiada nasza Czytelniczka. - Ludzie wyciągnęli telefony komórkowe i alarmowali rodziny. Przed sklepem także zebrał się tłum. Sprzedawczynie zaczęły wołać, żeby się nie tłoczyć, bo ktoś zemdleje. Widok był straszny.
Wtedy policjanci zaczęli wywoływać klientów na zaplecze. Spisywali ich dane. - Ale nie żądali dokumentów - dziwi się zamościanka. - Potem ludzi wypuszczano ze sklepu przez zaplecze. Tyle że za budynkiem nie ma schodów. Trzeba było skakać z rampy.
Policjanci ustalili, że w ciuchlandzie doszło do 4 kradzieży. 61-letniej mieszkance gminy Nielisz "niewidzialna ręka” wyciągnęła z torebki 50 zł. Portfel z gotówką w kwocie 150 zł straciła 44-latka spod Zamościa, a 78-letnia mieszkanka gminy Zamość portmonetkę, w której było 100 zł. Nic nie straciła 67-letnia mieszkanka gminy Grabowiec, bo przy sobie nie miała ani złotówki, a portfel się odnalazł. Puste portfele znalazły wkrótce także dwie poszkodowane wcześniej kobiety.
Czy zamknięcie klientów na ponad godzinę w sklepie było uzasadnione? - Wręcz konieczne - mówi Joanna Kopeć z zamojskiej policji. - Musieliśmy wszystkich sprawdzić. W inny sposób nie da się takiego sprawcy namierzyć. Nadal go poszukujemy.
To nie koniec. Tego samego dnia w ciuchlandzie przy ul. Partyzantów 59-letnia zamościanka straciła portfel, w którym miała dokumenty, karty bankomatowe oraz 15 zł. Złodziei nie udało się złapać. (lew)