- Nie mam wyjścia, zapłacę te pieniądze - z pokorą stwierdził wczoraj Stanisław Misztal. Zanim jednak wyraził gotowość dostosowania się do postanowień prawomocnego wyroku, który rok temu zapadł przed miejscowym Sądem Okręgowym, musiało minąć sporo czasu, a w ciągu ostatnich miesięcy starał się zrobić wszystko, by pieniądze pozostały w jego kieszeni.
Przede wszystkim apelował do zarządu Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Krok za Krokiem”, któremu miał przekazać 15 tys. zł, o umorzenie zobowiązań.
- To wszystko trwało chyba dwa miesiące. Kolejne prośby poseł Misztal argumentował swoją ponoć wyjątkowo trudną sytuacją materialną. Sugerował również, że w pewien sposób już "odpracował” te pieniądze, bo podobno w czasie, gdy zasiadał w parlamencie, zrobił bardzo wiele dla niepełnosprawnych - mówi dr Alina Zymon, członek zarządu stowarzyszenia "Krok za Krokiem”. - Jednak nasze zobowiązania wobec dzieci są daleko ważniejsze od tych, jakie moglibyśmy mieć wobec Stanisława Misztala. Ostatecznie zarząd zadecydował, by niczego posłowi nie darowywać.
Parlamentarzysta nie dawał jednak za wygraną. Dotarł nawet do władz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, bez którego pomocy zamojskiemu ośrodkowi trudno byłoby się utrzymać. Niczego jednak tam nie osiągnął, więc w tej samej sprawie, ale też z równie mizernym skutkiem, Misztal interweniował w Lubelskiej Izbie Lekarskiej. - A także w Ministerstwie Sprawiedliwości i u marszałka Sejmu - dodaje od siebie były poseł.
- O czym świadczy ta cała sytuacja? - zastanawia się prezydent Zamościa Marek Grzelaczyk, który oskarżył posła Misztala o zniesławienie i sprawę wygrał. - Dla mnie jest to jedynie potwierdzenie śmieszności tego człowieka.
Animozje między obydwoma politykami zaczęły się wiele lat temu i przybierały różne formy. Sprawa, która doprowadziła do procesu, zaczęła się po wizycie w Zamościu papieża Jana Pawła II. Misztal, wówczas jeszcze poseł, upubliczniał informacje, w których zarzucał prezydentowi, że ten w niewłaściwy sposób przygotował miasto do tego wydarzenia. - Nie wysuwał żadnych konkretnych argumentów, ale mnie po prostu oczerniał. Uznałem, że to, co zrobił, przekroczyło jego prawo do krytyki i skierowałem sprawę do sądu, który przedstawione przeze mnie dowody uznał za wiarygodne na tyle, by Stanisława Misztala nazwać winnym - mówi Grzelaczyk.
Na co stowarzyszenie chciałoby wydać 15 tys. zł? - Pieniądze te mogłyby być wykorzystane na sfinansowanie dojazdów dzieci do ośrodka lub prowadzoną tutaj rehabilitację - powiedziano nam w ośrodku.
Odprawa posła
z kandydowania, przysługuje mu jednorazowa odprawa w wysokości trzymiesięcznych poborów, czyli ok. 28,2 tys. zł.