Zofia Banach ma 82 lata. Porusza się na wózku inwalidzkim. Jak tłumaczy, jej „emerycki” spokój zburzyły koparki, które bez ostrzeżenia wjechały na należącą do niej posesję i zaczęły ryć ziemię. Kobieta próbowała dowiedzieć się o co chodzi. Stukała w szyby, krzyczała... Bez skutku.
Kobieta mieszka przy ul. Armii Kraków w Biłgoraju. Ma tam dom i niewielką działkę. Jest schorowana i porusza się wyłącznie na wózku. Opiekuje się nią córka. Całymi dniami przesiaduje przed oknem.
– Żyłam sobie spokojnie... aż do poniedziałku – mówi. – Wtedy robotnicy wjechali bez pytania na moją działkę i naruszyli płot. Teraz przeżywam gehennę!
Zofia Banach próbowała wyjaśnić sprawę m.in. w miejscowym Urzędzie Miejskim i starostwie. Dzwoniła do zastępcy burmistrza i kilku dyrektorów wydziałów. „Któryś” z urzędników powiedział jej, że na Armii Kraków wykonywany jest kanał sanitarny. To tylko wzmogło jej niepokój. – Kanał sanitarny tuż obok wodociągu. Kto to widział? – martwi się kobieta. – Zastępca burmistrza obiecał sprawę wyjaśnić. I co? I nic. Takie obyczaje w urzędach są skandaliczne. Tak dużo kosztuje powiedzieć mi o co chodzi!
Ryszard Korniak, zastępca burmistrza Biłgoraja wysłał w poniedziałek prezesa miejscowego PGK, aby zbadał sprawę. Sam także wybrał się na ul. Armii Kraków. Co się okazało?
– Jeden z okolicznych mieszkańców będzie miał przyłączoną kanalizację – mówi Korniak. – Dlatego rozpoczęto roboty. Nie naruszono prawa. Ta część działki, która ponoć należy do pani Banach jest własnością miasta. Sprawdziliśmy to. Przyłącza wodne i kanalizacyjne mogą biec obok siebie, a murowany płot stoi i nic się z nim nie stało. Tyle.
Dlaczego nikt wcześniej z emerytką o tym nie porozmawiał? Można by jej zaoszczędzić mnóstwo nerwów. – Byłem tam w poniedziałek i próbowałem to wyjaśnić, ale nie dało się z tą kobietą rozmawiać – tłumaczy Andrzej Furmanek, prezes PGK w Biłgoraju. – Zrobiono mi jedynie awanturę.
Co na to emerytka? – Ta działka jest moja – zapewnia. – Zawsze tak było.