W gminie Potok Górny na Zamojszczyźnie wrze. Protest przeciwko budowie farm wiatrowych podpisało kilkaset osób. Radni się ugięli.
Założyli komitet i zebrali 400 podpisów przeciwko tym inwestycjom. Miejscowe władze studzą emocje. Zapewniają, że wiatraków nie trzeba się bać, a władza przeciw ludziom nie wystąpi.
– Jesteśmy przekonani, że wiatraki szkodzą ludziom i środowisku – mówi Tadeusz Bazan, przewodniczący komitetu protestacyjnego w Potoku Górnym. – Zrobimy wszystko, żeby nie dopuścić do ich budowy. W interesie nas wszystkich!
Bernadeta i Henryk Dziura mają w Potoku Górnym gospodarstwo. Uprawiają m.in. siedem hektarów tytoniu. Także są przeciwko budowie wiatraków.
– U nas w gminie wieją bardzo dobre wiatry – denerwuje się pan Henryk. – Inwestorzy to wyczuli. Już kilka dużych firm chce stawiać na okolicznych polach wielkie wiatraki. Ich przedstawiciele jeżdżą, rozpytują. A my kilka miesięcy w roku musimy pracować w polu! Jak nam te machiny zaczną buczeć nad głowami, nie wytrzymamy tego!
Mieszkańcy dowiedzieli się nieoficjalnie, że w planach jest budowa w okolicach wsi aż 46 potężnych wiatraków. Chce je podobno stawiać kilka firm. Gospodarze poszperali w Internecie i stwierdzili, że farmy nie dadzą im żyć.
– One ściągają burze – złości się pan Henryk. – Buczą też, wytwarzając szkodliwe infradźwięki. Przez to giną pszczoły i rozmnażają się szkodniki. Ptaki też omijają takie tereny!
– Są firmy, które w Polsce montują stare wiatraki, demontowane na Zachodzie – dodaje Bernadeta Dziura. – Tak słyszeliśmy. Jak tak można? A u nas chce się je stawiać 500 m od najbliższych gospodarstw!
Na listopadowej sesji Rady Gminy zaplanowano uchwalenie tzw. studium uwarunkowań m.in. dla Potoka Górnego. Jak tłumaczy Wanda Żychowska, miejscowa wicewójt, miało to pomóc władzom w ustaleniu, czy tereny w pobliżu tej miejscowości nadają się pod budowę farm.
– Dzięki niemu byłoby możliwe określenie czynników środowiskowych, tras migracyjnych ptactwa itd. – tłumaczy wicewójt Żychowska. – Radni mieli coś takiego uchwalić. Ale przybył komitet protestacyjny i rada tego nie zrobiła. Uchwała upadła.
Pani wicewójt zapewnia, że mieszkańcy nie mają się czego bać. – Są inwestorzy zainteresowani budową takich farm, ale to tylko wstępne rozmowy – tłumaczy. – My niczego nie zrobimy przeciwko mieszkańcom. Tego mogą być pewni.
Nie wszyscy ludzie z Potoka Górnego boją się jednak wiatraków. – One produkują energię odnawialną i dobrze – mówi Zbigniew Brzozowski, rolnik z tej miejscowości. – Gmina zarobi na podatkach, a niektórzy zyskają pracę. Jestem za wiatrakami.