Przestępca odsiaduje w Strzelcach Opolskich wyrok dożywotniego więzienia za zgwałcenie i bestialskie zamordowanie czterech kobiet w okolicach Hrubieszowa.
O serii brutalnych morderstw pod Hrubieszowem głośno zrobiło się w regionie i w całej Polsce w połowie lat 90. Jedną z ofiar, 25-letniego dziś Mariusza S., byłego żołnierza elitarnych Jednostek Nadwiślańskich MSWiA w Sanoku, była 36-letnia Elżbieta Ł. z Hrubieszowa. Latem 1996 roku martwą kobietę znaleziono na terenie ogródków działkowych pod Hrubieszowem. Wcześniej została brutalnie zgwałcona. Osierociła dwójkę dzieci.
W październiku 1998 roku przed ówczesnym Sądem Wojewódzkim w Zamościu odbywała się pierwsza rozprawa przeciwko seryjnemu mordercy. Po jej zakończeniu policjanci konwojujący Mariusza S. zostali zaatakowani gazem przez czyhającego na nich osobnika, a sam wampir ze Stefankowic został dopadnięty na schodach i ugodzony siekierą w plecy. Napastnikiem okazał się 63-letni wówczas Henryk J. spod Hrubieszowa, ojciec zamordowanej Elżbiety Ł. Mężczyzna trafił do Policyjnej Izby Zatrzymań. Wkrótce, za poręczeniem Marka Grzelaczyka, ówczesnego wojewody zamojskiego, opuścił areszt. Śledztwo w tej sprawie zostało wkrótce umorzone.
Mariusz S. został skazany prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Zamościu na dożywocie. Osadzony został w Zakładzie Karnym w Strzelcach Opolskich na Śląsku. Stamtąd wampir ze Stefankowic, wniósł do hrubieszowskiego Sądu Rejonowego pozew o zasądzenie od Henryka J. tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia początkowo 3 tys. zł. Ostatnio rozszerzył jednak powództwo i domaga się 10 tys. zł więcej. Pieniędzy domaga się jako zadośćuczynienie za obrażenia i straty moralne.
Po Hrubieszowie krążą tymczasem plotki o rzekomej ucieczce wampira z więzienia na Opolszczyźnie.
- To bzdura - krzywi się nadkomisarz Adam Gronkiewicz, zastępca komendanta powiatowego policji w Hrubieszowie. - Jeżeli taki fakt miałby miejsce, my wiedzielibyśmy o tym pierwsi.