Marzą o dwupokojowym mieszkaniu. Ale Beacie Malec i jej dzieciom musi wystarczyć pokój w komunalnym domku, bez dostępu do łazienki i bieżącej wody.
Beata Malec, z dwójką swoich dzieci i ich ojcem wynajmuje od gminy maleńki pokoik. Nie ma w nim ani wody, ani łazienki. Jest za to grzyb na ścianach i dziurawa podłoga z płyt wiórowych.
- Dzieci rosną, coraz trudniej nam się na tych paru metrach pomieścić - załamuje ręce kobieta. I marzy o dwóch pokojach. Nie żąda luksusów. - Żeby chociaż dzieciaki jakiś własny kąt do odrabiania lekcji miały. O nie mi przecież chodzi, nie moją wygodę. Nie wyobrażam sobie, jak dalej żyć w takich warunkach. Przecież mamy już XXI wiek!
Zapewnia, że już dawno chciała się wyprowadzić, ale po prostu nie ma dokąd. - Mama by mnie przyjęła, ale u niej mieszka już brat ze swoją rodziną. Byłoby jeszcze ciaśniej - przekonuje pani Beata.
Ma nadzieję, że po naszej interwencji gmina jej jakoś pomoże.
- Przecież pomagamy, jak tylko możemy - odpowiada Wiesława Kapecka z Ośrodka Pomocy Społecznej w Szczebrzeszynie. - Dzieci mają przyznane zasiłki pielęgnacyjne, matka również rentę socjalną i zasiłek. Udzielamy im pomocy żywnościowej, przekazujemy odzież, kupujemy węgiel na zimę, otrzymują paczki. Mieszkanie jest rzeczywiście w złym stanie i małe, ale my na to nic nie poradzimy.
Próbujemy więc rozmawiać z burmistrzem. Skutek jest mizerny.
- Mamy kilkadziesiąt podań od osób oczekujących na mieszkanie socjalne i ani jednego w gminie wolnego lokalu - rozkłada ręce Marian Mazur. Zapewnia, że zna sytuację pani Beaty, ale przekonuje, wiele spośród rodzin oczekujących na mieszkanie żyje w jeszcze gorszych warunkach.