Nawet dożywocie grozi 24-letniemu mieszkańcowi gminy Dołhobyczów za usiłowanie zabójstwa na tle rabunkowym w tomaszowskim sklepie z upominkami. Ekspedientka omal nie przypłaciła napadu życiem.
Do zdarzenia doszło 24 czerwca ub. roku. Bandyta pojawił się w tomaszowskim sklepie z upominkami "Szkatułka” przy ul. Lwowskiej około godz. 13.30. Zamówił srebrne pierścionki, po czym na zapleczu zaatakował 25-letnią ekspedientkę. Dusił ją, a później - znalezionymi w sklepie nożem i nożyczkami - zadał dwa ciosy w okolicę szyi. Na koniec zabrał dwa telefony komórkowe, srebrną biżuterię oraz pieniądze. Wszystko warte było ponad 1200 zł.
Karetka odwiozła ranną kobietę do szpitala, gdzie przeszła operację. Gdyby nie szybka pomoc medyczna, zmarłaby na skutek wykrwawienia. Napastnik wziął nogi za pas, pozostawiając w sklepie koszulkę. Ustalono, że po napadzie kupił na bazarze ubrania. Sporządzono portret pamięciowy i wyznaczono nagrodę pieniężną za wskazanie sprawcy.
Ale policjanci sami wpadli na jego ślad. Paweł P. przebywał w mieszkaniu swojej dziewczyny w gminie Telatyn. Funkcjonariusze z powołanej przez szefa lubelskiej policji specjalnej grupy operacyjno-śledczej weszli tam trzy tygodnie po napadzie. - Wytypowanie sprawcy było strzałem w dziesiątkę, choć początkowo wydawało się, że ma alibi - powiedział nam podinsp. Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Przy zatrzymaniu mężczyzna nie stawiał oporu, sprawiał wrażenie kompletnie zaskoczonego. Na miejscu stróże prawa znaleźli ubranie, które sprawca kupił na targowisku po napadzie, a ponadto telefon komórkowy zrabowany w sklepie. W mieszkaniu Pawła P. pod Dołhobyczowem odnaleziono łupy pochodzące z rabunku.