Sąd Okręgowy w Zamościu zawiesił wczoraj postępowanie w sprawie odszkodowania dla Mariana W. z Biłgoraja, który chce odszkodowania za niesłuszne jego zdaniem aresztowanie w głośnej sprawie handlu dziećmi z początku lat 90.
Teraz sprawa znowu stała się głośna. Do sądu wpłynął wniosek adwokata – oskarżanego o handel dziećmi razem z Marianem W. i również starającego się teraz o odszkodowanie – o odroczenie i zawieszenie postępowania. Teraz reprezentuje
w sądzie Mariana W. i chce ustalić poprzez prokuraturę, który sędzia pomówił przed prasą jego klienta, twierdząc, że ten brał pieniądze za handel dziećmi. Taką wypowiedź sędziego zacytowała jedna z gazet. Adwokat grozi procesem cywilnym sędziom, prokuratorom i dziennikarzom. Nie stawił się wczoraj przed sądem i nie usprawiedliwił swojej nieobecności.
W sądowych kuluarach Marian W. po raz pierwszy od 1993 r. rozmawiał wczoraj z dziennikarzami. Stwierdził, że żałuje tylko tego, że tak mało dzieci wyjechało z Polski za jego pośrednictwem. Ubolewał, że płaci podatki na „taką” prokuraturę, która nie potrafiła znaleźć wszystkich dzieci, które wyjechały za granicę. Twierdził, że zajmował się adopcjami legalnie, przez dwa, czy trzy lata. I że nie robił tego za darmo. Przestępstwa jednak nie popełnił, bo – jak uważa, nie było na taką działalność żadnego paragrafu. Zapewniał polskim dzieciom lepszą przyszłość, niż miałyby w Polsce, ale zamojscy prawnicy, niedouczeni – jak to określił – w prawie, nie mogli tego pojąć.